Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i my i dzieci nasze będziemy się musieli również wynosić. To wszystko zawdzięczać będziemy przeklętemu Shere Khanowi.
— Czy mam mu powiedzieć, jakie dlań żywicie uczucia? — spytał Tabaki.
— Milcz! — szczeknął wilk gwałtownie — Wynoś mi się stąd razem z twym kulawym chlebodawcą! Dość łajdactw i tak narobiłeś dziś!
Tabaki odrzekł spokojnie:
— Idę. Mogłem, coprawda, oszczędzić sobie przynoszenia wam wieści, bo oto, jak sami słyszycie, zapewne Shere Khan przybył osobiście i siedzi w pobliskich zaroślach.
Wilk nastawił uszu.
Od strony łąki, zbiegającej w dół ku strumieniowi, doleciał wrzask gniewny, donośny podrażnionego tygrysa, który chybił w skoku na zdobycz i nic sobie nie robi z tego, by dowiedziała się o jego porażce cała dżungla.
— Dureń — powiedział wilk — Któż zaczyna robotę od takiego krzyku? Czy sądzi, że nasze jelenie są podobne do jego spaśnych byków z nad Wajgungi?
Przerwała mu wilczyca:
— Cicho bądź! Nie na wołu, ni jelenia poluje on tej nocy, ale na człowieka!
Ryk tygrysa przemienił się w pomruk, a głos dolatywał nie z jednego punktu, ale jakby zewsząd. Jest to sztuczka znana dobrze, a wprawia w takie osłupienie