Ażby sławy podniebne dosiągłszy opoki,
Innych tam braterskimi zachęcali wzroki;
Nam zaś, którzy w poziomym umieszczeni rzędzie,
Że waszym śladem idziem, i to chlubą będzie.
Gdzie Achil pozwał w szranki bogów polubieńce,
Wielkie miały wartości i dziesiąte wieńce.
Te weźmijmy, niech zawiść serc nam nie podbija,
Ni się czarnej niechęci wkrada do nich żmija.
Wszakże własne żądanie do związku nas wiodło,
Wszak praca — nasze bóstwo, przyjaźń — nasze godło.
Oby kiedyś świat cały, zgodne wiążąc dłonie,
Nasze wziął godło, naszym bóstwom sypał wonie.
Ale z takich początków wniósłby chyba tępy,
Że trzeba wszystkim wolne zrobić do nas wstępy.
Bo niedługo postoi gmach wolny od skazy,
Jeśli doń budowniczy kładł bez braku głazy.
I nam jeśli nie miło pracę podjąć marną,
Sprawmy, niechaj się tylko godni do nas garną.
Żeby tak pożyteczne dokonać zamysły,
Najpewniejszym sposobem będzie wybór ścisły.
Ów Samijczyk[1], w mądrościach natury ćwiczony,
Gdy prawdzie, długo nagiej, narzucał zasłony,
I tajne berło cnoty rozciągnął nad światem,
Nie każdemu z swych uczniów dozwolił być bratem.
Tak uczynił i Orfej[2], naród głaszcząc dziki,
Tak się i eleuzyńskie odbyły tajniki[3].
Nam choć liczne pragnących stawią się orszaki,
Nie jedna wrzystkich[4] żądza, zamiar nie jednaki.
A gdy chytrej obłudy zdejmiemy z nich płaszcze,
Nie pod jednem się runem wilcze znajdą paszcze.
Ten się chciwością pędzi ślepą, dumą drugi,
Co w licznych towarzyszach chce mieć liczne sługi.
A niech się im wykrętne nie zdadzą manowce,
Srodzy wraz z przyjaciela będą prześladowce.
- ↑ Samijczykiem (t. j. z wyspy Samos pochodzącym), o którym mówi poeta, był filozof Pitagoras, twórca związku pitagorejczyków.
- ↑ Orfej (Orfeusz), mityczny poeta grecki.
- ↑ Eleuzyńskie tajemnice (misterya), tak nazwane od miasteczka Eleuzys, niedaleko od Aten, otoczone były wielu ostrożnościami; dzieliły się na małe i wielkie.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – wszystkich.