Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 148.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz ach! nie dla mnie szczęście!
Nie dla mnie już zamęście!
Boża nademną kara,
Ściga mnie nocna mara;
Zaledwie przymknę oczy,
Traf, traf! klamka odskoczy;
Budzę się: widzę, słyszę,
Jak idzie i jak dysze,
Jak dysze i jak tupa,
Ach widzę, słyszę trupa!
Skrzyp, skrzyp, i już nad łożem
Skrwawionym sięga nożem,
I iskry z gęby sypie,
I ciągnie mię i szczypie.
Ach! dosyć, dosyć strachu,
Nie siedzieć mnie w tym gmachu,
Nie dla mnie świat i szczęście,
Nie dla mnie już zamęście!«

— »Córko — rzecze jej stary —
Niemasz zbrodni bez kary,
Lecz jeśli szczera skrucha,
Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.
Znam ja tajnie wyroku,
Miłą ci rzecz obwieszczę:
Ja go wskrzeszę dziś jeszcze«.

— »Co, co? jak, jak? mój ojcze!
Nie czas już, ach nie czas!
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!
Ach znam, żem warta kary,
I zniosę wszelkie kary,
Byle się pozbyć mary.
Zrzekę się mego zbioru,
I pójdę do klasztoru,