Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 290.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niesienie się dobrobytu między ludem niemożebnem, bo pocóż chłop ma pracować, kiedy wie, że mu wszystko zabiorą. Stąd owo lenistwo i bezczynność. Głównie podobno kobiety pracują — mężczyźni fajki palą. Kobiety niezbyt ładne; zamożniejsze nie wychylają nigdy nosa poza dom, chyba zakryte; nikt ich nigdy prócz męża nie widuje. Mężczyźni wydali mi się niesłychanie zazdrosnymi; przypominają w tym względzie Mahometan.
Jak niesłychanie lud wiejski jest przeciążony, osądzić łatwo z opowiadania kapitana Megera, którego spotkałem w Czimel-po; naturalnie za autentyczność nie ręczę. Każdy zamożniejszy właściciel gruntu jest w posiadaniu pewnej liczby czynszowników, z których każdy, choć zażywa wolności osobistej, jest obowiązany dziennie pewną zmienną ilość keszów (pieniędzy miedzianych, czy bronzowych) w gotówce zapłacić swemu panu. Podatki ściąga rząd w naturze, a mianowicie ryżem je spłacają. Parowiec ów, quasi królewski, a raczej przez pp. Mayer et Comp. rządowi wynajmowany, jeździ od portu do portu i zabiera podatek w formie worów ryżu. Z ogólnego zbioru każdy rolnik jest obowiązany oddać rządowi 70%. Naturalnie połowa z tego przepada w kieszeniach czy spichlerzach rozmaitych mandarynów.
Więcej szczegółów o Korei dziś mi podać trudno, choć słyszałem ich co niemiara — ale ze źródeł, mojem zdaniem, zupełnie niekompetentnych. Niestety, nie spotkałem misyonarzy. Biskup i misye rezydują w Seul. Owi dwaj misyonarze, którzy mieli ze mną jechać, nie przyjechali. Biskupa niezmiernie wszyscy chwalą. Jutro mamy być w Czi-fo, już w Chinach. Stamtąd na północny zachód do Taku, morskiego portu Tien-tsinu.


Pekin, 15 lipca 1889.

Wczoraj tak zwane święto narodowe, obchodzone w legacyi francuskiej. Sama śmietana Pekinu, razem osób 20 do 30-tu. Margrabina Tseng z dwoma synami, córką i zięciem; troszkę przypominają ci młodzi ludzie coolis'ów. Toast wnie-