Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 277.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musi bowiem całość dla siebie stanowić. Istotnie, jeżeli Bóg pozwoli, że szczęśliwie z tej imprezy do domu powrócę, będę znał wschód Azyi, owe trzy wielkie plemiona tenże zamieszkujące. Trzeba będzie koniecznie coś napisać — choć nieco się z naszą biedną publicznością podzielić, choć co prawda nie wiem czy warto? czy kto u nas interesuje się tem, co poza granicami kraju się dzieje? Lanckoroński wraca 23 b. m. wprost na Amerykę do Galicyi; spieszno mu, bo dzieło jego ma wyjść z Nowym rokiem, i to od razu w trzech językach: po polsku, francusku i niemiecku. Z niecierpliwością czekam chwili, kiedy znowu stanę na tym samym z moimi rodzicami kontynencie.
Dziś minęliśmy Szimonoseki, więc ostatni raz widziałem główną wyspę Japonii — Nippon. Czyż ostatni? — pytałem się mimowoli — czy nie zobaczę już nigdy w życiu tego ślicznego kraju, gdzie tyle miłych chwil spędziłem? Bóg jeden wie; może teraz, może kiedyś jeszcze powrócę? Wyjazd a raczej wjazd do cieśniny Szimonoseki, tylokrotnie zapisanej w historyi tego kraju, śliczny. Najprzód otwarta zatoka ogromna, szeroka, dziś zasiana mnóstwem mniejszych i większych żaglowców japońskich, czółen rybackich; ozłocona pysznem słońcem, zieleniejąca się, śmiejąca się prawie; okolona tak ze wszech stron wieńcem skał i pagórków, że wjeżdżającemu zdaje się być zupełnie zamkniętą. W tem miejscu Nippo i Kiusziu tak blizko się schodzą, że na odległości 1000 kroków zupełnie zdać sobie sprawy nie można, którędy się z tej zatoki wypłynie? Ogólna teza brzmi, że jeszcze przed 1000 lat dwie te wyspy jedno tworzyły, że tędy przeszli przodkowie Japończyków, zdobywając ten kraj. Hipoteza bardzo do prawdy podobna.
W chwili, gdy to piszę, przedemną najcudowniejszy zachód słońca, trzeba powiedzieć: odgrywa się, bo to istotnie jest scena, i to długa — dziś godzinę trwała. Nad samym horyzontem grube, ciemno-fioletowe mgły, za nie zapada tarcza złota słońca. Chwilę trwa przejście między światłem dziennem a światłem zachodu. Po chwili poczynają chmurki, chmureczki, mgły przeźroczyste jak najcieńsza gaza różowieć,