Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puszczamy się ku brzegowi, który ledwo widać; kapitan obiecuje wieczorem zbliżyć się do lądu. Skaczemy jak waryaty w tej malutkiej łupinie, ale że mamy majtków Malajczyków, więc niema obawy, Po zachodzie słońca wracamy na statek; mięso i wino jest — Victoria! bo apetyty srogie. Morze coraz mniej spokojne, Hekata się kiwa nieprzyzwoicie; mnie razem ze stołkiem przewraca; musimy się na pokładzie przywięzywać, by módz spokojnie czytać. Przytem niebo czyste, gorąco okrutne. Noce cudowne. Sypiamy znowu na pokładzie, bo jedyną możliwą kabinę odstępujemy ministrowi. Dopiero po spożyciu możliwego obiadu, zaczynam sobie słodko rememorować wrażenia wczoraj odebrane w syamskim teatrze, które przecież warto opowiedzieć.
Teatr w życiu syamskim bardzo ważną odgrywą rolę. Teatrów jest w Bang-kok kilka; wszystkie prywatne, przez możnych, zwłaszcza przez książąt krwi, utrzymywane, uważane jeszcze do dziś dnia za coś bogom miłego, prawie za rodzaj nabożeństwa. Kiedyś były, jak wiadomo, niczem innem jak częścią rytuału, kolebką ich świątyni; w Japonii zawsze jeszcze w święto jesienne odbywa się przedstawienie w świątyni. Przedstawienia odbywają się tylko w czasie między pierwszą a ostatnią kwadrą księżyca; mówią, że na nowiu byłoby niebezpiecznie dawać teatralne przedstawienia, boby zły duch mógł się wśród aktorów łatwo pokazać.
Siedliśmy tedy do naszego stateczku parowego, który nam służył za ekwipaż. Przedstawienie się właśnie było rozpoczęło gdyśmy zajechali. Budynek już trochę zeuropeizowany — bo są w nim aż trzy loże. My siedzimy w środkowej, bardzo obszernej, dworskiej loży, na krzesłach, które umyślnie dla nas przyniesiono, reszta widzów na ziemi po prostu usadowiona. Sala niezbyt wielka; scena zajmuje cały środek i jedną ze ścian węższych. Widzowie na dole siedzący, po większej części same kobiety z dziećmi, a tylko w głębi mężczyźni; obok patrzenia na przedstawienie, zajmują się tysiącznemi bagatelami: matki karmią dzieci, same jedzą; wszyscy żują bettel, wszyscy co chwila wstają, wychodzą, wracają, rozmawiają zupełnie głośno, tylko w naj-