Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W okolicach, które król ma zwiedzić obecnie, wybudowano kilkaset kilometrów dróg, zupełnie według wymagań europejskich.
Politycznie, pozycya Syamu staje się coraz trudniejszą. Już w Bombayu z pewnego zupełnie źródła słyszałem, że rząd francuski, a mówiąc specyalnie generalny gubernator z Sajgonu, zaproponował Anglii wspólną anneksyę Syamu i podział terytoryum, a nawet podpisany już ze swej strony traktat przesłał do Kalkutty. Anglia, czy jeszcze nie gotowa, czy inne mając w myśli zamiary, a w każdym razie mając z samemi Indyami i Birmą podówczas dosyć do czynienia, i nie pragnąc zupełnie dzielić z drugim swoich zdobyczy — odrzuciła propozycye francuskie. Tymczasowo więc projekt upadł. Położenie jednak Syamu, otoczonego z dwóch stron takimi sąsiadami, wcale się nie polepszyło — nad jego niepodległością istny miecz Damoklesa zawisł. Czuje to król, i nie widząc innego wyjścia, chwyta się polityki dopełniania wszystkich stypulacyj traktatów z Francyą i Anglią w sposób jak najdokładniejszy, jak najściślejszy, przestrzegania jak najskrupulatniejszego zagwarantowanej wolności i bezpieczeństwa handlu i osób białych — ale z drugiej strony baczenia pilnie, by nie dać ani Francyi ani Anglii nigdzie sposobności zainstalowania się, zapuszczenia korzeni na terytoryum syamskiem. Stąd skrupulatne przestrzeganie, by ani jedni ani drudzy żadnych tu przedsiębiorstw nie zakładali, by osoby tych dwu narodowości ani w urzędzie ani w przemyśle żadnych nie zajmowały posad i t. d. Bojąc się Europy, widząc, jak wszędzie gdzie stopa białych stanie, tubylcy na zwykłych cooli czyli niewolników schodzą; widząc, jak cywilizacya europejska, przez samo tylko zetknięcie się z krajem, tępi i niszczy politycznie a nawet moralnie krajowca — król, człowiek bardzo szerokich horyzontów i rozwiniętego zmysłu politycznego, chce wziąć od białych to, bez czego czuje, że im ani politycznie ani ekonomicznie nie sprosta; ale brać chce tylko rzeczy, nie osoby.
To jest mniej więcej jego przewodnia myśl. Udaje mu się to częściowo; srara się jak może; niestety, myśl ta przez