Strona:PL Odprawa posłów greckich (Jan Kochanowski) 022.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Medeą z domu wykraść od przyjaciół naszych,
A mnie zaś ich fortelu takimże fortelem
Oddać się nie godziło?
Jeślim co tedy winien, toż i oni winni;
Chcąli nagrody, niech ją sami pierwej czynią,
Jako ci, którzy krzywdę naprzód uczynili.
A tam ojcze! nie tylko żonę moją, ale
I mnie samego wydaj, niechaj pokutuję.
Gdzieby też to o sobie tak rozumieć chcieli,
Że im każdy, a oni niewinni nikomu
Sprawiedliwości czynić: tego da bóg! nigdy
Nad nami nie przewiodą, ani ich zto[1] będzie.
Nie tuszęć ja, żebyś ty ojcze mój łaskawy!
Nie pomniał jeszcze krzywdy i szkód starodawnych,
Któreś wziął od tych panów i to państwo sławne.
Jeszczeć mury na ziemi leżą powalone
I pola do tej doby pustyniami stoją,
Znaki miecza greckiego i okrutnej ręki.
Abyś też tego dobrze niechciał sam pamiętać,
Hesyona pamiętać musi siostra twoja
Ojcze! a moja ciotka, która do tej doby
U nich w niewoli żywie, jeśli jeszcze żywie.
Tej nam krzywdy o królu! jedna nie nagrodzi
Helena, ani jeden Parys powetuje. —
Tu przestał Aleksander, a szept między ludźmi
Rozlegał się po sali; jako więc ku latu

  1. Dosyć, dostatecznie, na tyle.