Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 442.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
432
Cmentarze w Polsce.

ludzkie słabostki, przy których wiara nie stygnie. O takich wspomina synod pozn. r 1738, że lud przed kościołem rozdaje ubogim pokarmy i napoje, zkąd czasem pijaństwo i inne zgorszenia. Aby temu przeszkodzić, bp poleca plebanom, iżby radzili te ofiary dawać na szpitale, lub dla prawdziwie potrzebujących wsparcia; a jeśli nie da się lud odwieść od tego, niech przynajmniej owe potrawy nie będą dawane w kościele, II. Przepisy władz cywilnych. a) Dzisiejsze cmentarze. Wspomnieliśmy, że gdy Polska wiarę św. przyjęła, zwyczajem było u chrześcjan grzebać ciała zmarłych w kościołach, lub na cmentarzach im przyległych. U nas tém więcej duchowieństwo popierać to musiało, gdyż lud zachował wiele tradycji pogańskich i lubił szukać cienia drzew w gajach i lasach, obok swych przodków pogańskich chowając nieboszczyków; tam bowiem swobodniej mógł oddawać się zabobonnym praktykom i wyprawiać uczty zmarłym, zastawiając potrawy na ich grobach (Jacobson, Geschichte der Quellen des kath. Kirchenrechts I 34, w dodatku). Znali jednak biskupi niedogodności ztąd wynikające, gdyż na synodzie gniez. r. 1512 arcybp Łaski użala się, że z powodu wielkiej liczby zmarłych, grzebanych w kościołach, posadzki kościelne psują się i niekształtną przyjmują formę, a ludzie do świątyń przychodzący, zwłaszcza w czasie letnich upałów, wyziewami zarażani bywają. Poczyniono więc, przynajmniej co do grobów w kościołach, pewne ograniczenia, pozwalając tylko patrona lub znacznego dobroczyńcę tam chować, albo zdawna mających do tego prawo; co później obostrzono jeszcze, żądając wyraźnego upoważnienia biskupa. Jednak cmentarze, przy kościołach wśród miejsc zamieszkałych położone, mniej zwracały uwagę władz duchownych, chociaż równie zgubne wypływały z nich skutki. Dopiero pod koniec XVIII w. zaczęły pko nim podnosić się głosy, a duchowieństwo odezwało się pierwsze, lubo i tu nie brakło takich, którzy usilnie obstawali przy dawnym zwyczaju. Zgromadzenie ks. missjonarzy warszawskich już r. 1745 zaczęło w tym celu czynić starania i przysposabiać materjały na założenie cmentarza za m. Warszawą; ale różne przeszkody stanęły na zawadzie wykonaniu tej myśli. Dopiero książę Stanisław Lubomirski, marszałek w. kor., przesłaną notą d. 23 Sierp. 1770 r. do bpa poznańskiego i kanclerza w. kor , na nowo zwrócił uwagę na konieczną potrzebę przeniesienia cmentarzy parafialnych za miasto. Już wtedy brakowało miejsca w kościołach i ziemi na cmentarzach na nowe groby, chociaż przy czterech kościołach paraf. zmarłych chowano. Biskup i kanclerz Młodziejowski chętnie się chwycił tej myśli, ale dopiero gdy ucichły zaburzenia krajowe, zaczął ją w wykonanie wprowadzać. Dla przysposobienia umysłów i wykorzenienia uprzedzeń, przetłumaczono edykt króla franc. d. 4 Czerw. 1776 r., wydany pod powagą wyższego duchowieństwa i arcybpów w Paryżu zebranych, polecający przenieść cmentarze za miasto, z obawy zarazy. Po przełamaniu trudnych zawad, założony został pierwszy cmentarz za miastem w r. 1781 przez ks missjonarzy, na własnym ich gruncie. Obmurowano cały, wybudowano kościołek, wystawiono katakumby i w dwóch rogach duże kostnice. Pomimo uroczystego poświęcenia i odprawianych nabożeństw, pomimo zachęcań z kazalnicy, chowania nawet ciał zmarłych księży i zakonnic sióstr miłosierdzia, parafianie nie chcieli grzebać zmarłych w polu, nie uważając nowego cmentarza za miejsce poświęcone. Toż samo uprzedzenie panowało i w innych częściach kraju, lubo nie zbywało na takich, co w rozrzuco-