Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 300.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
290
Chorzy.

rza. Dzieci chore, gdy doszły do rozpoznania i do użycia rozumu, a tém samém mogły zgrzeszyć, policzone być winny do chorych potrzebujących pomocy i troskliwości pasterza. Skoro są zdolne rozpoznać złe od dobrego, dać im należy w chorobie rozgrzeszenie i ostatnie namaszczenie, a gdyby nawet rozróżnić umiały dostatecznie Ciało pańskie od zwyczajnego pokarmu, dać im i wijatyk, choć przed tém do Komunji św. wcale jeszcze nie przystępowały (ks. Ody, w tłum. ks. Magnuskiego, Spowied. dzieci, Warsz. 1872 p. 112). Akatolicy w parafji nie mają prawa do pieczy pasterskiej kapłana katolickiego. Gdyby ten jednak był proszony do protestanta, niechaj mu nie odmówi, gdyż być może, iż chory ma istotnie chęć powrócenia na łono Kościoła. W takim przypadku najprzód na działanie choroby uwagę zwrócić potrzeba i stosownie do tego, po krótszém lub dłuższém przygotowaniu, przywieść go do złożenia wyznania wiary katolickiej, wysłuchać spowiedzi z całego życia i opatrzyć św. sakramentami. Gdyby zaś chory taki, nie mając pastora swego wyznania, żądał kapłana katol. tylko do pocieszenia, wtedy domagają się niektórzy teologowie, by mu nie odmawiać uczynku miłosierdzia, lecz, nie wykraczając po za granice prawd spólnych jego wyznaniu z religją katolicką, pobudzić do żalu za grzechy, do mocnej ufności w zasługi Jezusa Chr., do cierpliwości i zdania się na wolę Bożą, a nie działać wbrew jego woli i ciągnąć na łono Kościoła naszego. Innym jednak wydaje się wcale niestosowném, aby tam występował ksiądz katolicki, gdzie od ludzi świeckich i w uczuciach własnego serca znaleść może protestant też same pomoce, jakich żąda od kapłana, którego nie uważa za posłańca Bożego, imieniem Zbawiciela zlewającego dary niebieskie. Ks. J. Krukowski (Teol. paster. katol. II 600) mówi, iż to tchnie nieco józefinizmem i podaje za regułę, że w tym razie nie należy być natrętnym, lecz z całą przyzwoitością oddalić się, oświadczając, że skoro tylko chory go zawezwie, zawsze gotów pospieszyć z duchowną pomocą. Bezwątpienia, że to jest słuszném, a tamto postępowanie zdolne tylko indyferentyzm zaszczepić i zgubnie oddziałać na katolicyzm. Obowiązek wreszcie pieczy nad chorymi rozciąga się nietylko do tych, co proszą do siebie pasterza, lecz i do wszystkich, o których chorobie dojdzie do niego wiadomość. Wypływa to z ogólnej idei pasterstwa, domagającego się, aby pasterz z wszelką czujnością osłaniał dusze od wiekuistej zatraty; zkądkolwiek więc przychodzi wiadomość o chorobie parafjan, już troskliwość jego zaniepokoić się winna. Pasterz jest na pierwszém miejscu obowiązany do tej czujności, a krewni i przyjaciele chorego, to tylko jego pomocnicy w tym razie. Chorego i jego rodzinę uwodzi często naturalne przywiązanie do życia, iż nie widzą jeszcze grożącego niebezpieczeństwa: gdyby więc ich tylko obowiązkiem było wołać kapłana, złychby tu Kościół stróżów postanowił. On owszem wyznaczył na to pasterza, którego obowiązkiem czuwać, szukać i znajdować dusze. Tak bowiem rozporządza Rytuał rzymski (de visit. et cura infir,): Parochus... cum primum noverit, quempiam ex fidelibus curae suae commissis aegrotare, non expectabit ut ad eum vocetur, sed ultro ad illum accedat; idque non semel tantum, sed saepius, quatenus opus fuerit; horteturque parochiales suos, ut ipsum admoneant, cum aliquem in parochia sua aegrotare contigerit, praecipue si morbus gravior fuerit. Nie można tu zarzucić, że pasterz sam idąc, wdraża się i narzuca choremu; bo to jego powinność, zalecona mu przez samego Chrystusa. Gdyby jednak wizyta