Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
166
Celibat.

tak o tej cnocie, (Comment. in Lucae Evang. De remediis peccatorum. De clericorum poenitentia) jak o niej w swym czasie św. Hieronim przemawiał. Św. Bonifacy apostoł Niemiec w liście do Zacharjasza, Papieża, opisuje stan Kościoła i ubolewa nad zepsuciem duchownych, a Zacharjasz podaje mu w liście I przepisy, jakich się ma trzymać, mówiąc wyraźnie, że żonaci kapłani od dnia wyświęcenia swego powinni się od obcowania z żonami wstrzymywać; są tu powtórzone też same zasady, które r. 743 uchwalone były na synodzie w Rzymie odbytym. Toż samo tenże Papież podaje w liście VII do Pepina, biskupów, opatów i panów francuzkich. Synod za Papieża Stefana IV w Rzymie 769 r. zebrany takie same zasady ogłasza. Adrjan I przesłał Karolowi W. zbiór kanonów, w których o bezżeństwie kapłanów też same ustawy są zawarte, a cały ten zbiór, przeszedł potém do kapitularzy królów francuzkich. Monarchowie z Papieżami łączyli się, celem utrwalenia w tym punkcie karności kościelnej. Synod w Forojulium (Frejus) 796 r. i paryzki z r. 829 zalecają biskupom, aby zawsze mieli przy sobie kilku kleryków, świadków czystości swego życia. Dopomogła także wiele do utrzymania w duchowieństwie czystości kapłańskiej reguła Chrodeganga, bpa z Metz (około 760), która wyrywała kapłanów z życia światowego, dawała sposobność do nauki i przestrzegania czystości obyczajów. Po różnych listach Mikołaja I, Papieża (858—867), rozrzucone są dekrety dotyczące bezżeństwa kapłanów, a chociaż Papież ten pozwolił Bulgarom na pozostawienie księży żonatych, jednak obyczaju tego nie pochwalił, ale go tylko tolerował. Późniejsze synody, jak londyński (944) i inne zajmowały się także bezżeństwem kapłańskiém. Widoczném jest ztąd: 1) że Kościół na zachodzie nieprzerwanie usiłował utrzymać się przy dawnej, od apostolskich czasów pochodzącej tradycji bezżeństwa kapłańskiego, i 2) że złe pomimo to nie ustawało, skoro było potrzeba tak często prawa przeciwko niemu stanowić, ponawiać i przypominać. Rzeczywiście złe owo nietylko nie ustępowało, ale się jeszcze wzmagało. Od Bonifacego VI (896) do Sylwestra II (999) zepsucie poczęło się od góry zlewać na Kościół, gdy stronnictwa możnych wynosiły w Rzymie na papieztwo kogo chciały, i częstokroć ludzi, którzy nietylko nic nie uczynili dla utrzymania w duchowieństwie czystości obyczajów, ale jeszcze rujnowali ją własną słabością i przykładem. To też nastało straszliwe zepsucie i tylko pojedyńczy, odosobnieni pojawiali się ludzie, chcący tamę złemu położyć, jak Atton II, biskup wercelleński (945—960), który miał szczęście doczekać się skutku prac swoich i dożył poprawy duchowieństwa swej djecezji; lub jak Raterjusz, bp weroneński, który w jedném z pism swoich tłumacząc się duchowieństwu, dla czego synodu jeszcze nie odbył, chociaż dwa razy w roku zwoływać go należało, daje przerażający obraz zepsucia, mówiąc, że nie mógłby żadnego kanonu przypomnieć na synodzie, boby musiał wszystkich karać za jego przekroczenie; że gdyby kapłanów, którzy się pożenili, lub cudzołóztwa dopuścili, chciał według prawa z urzędu składać, niktby na urzędzie nie został; że gdyby chciał powypędzać z Kościoła tych, co więcej niż w jedném żyli małżeństwie, musiałby tylko chłopców w Kościele zostawić; a gdyby z chłopców odpędzał nieprawych, toby mu nikt nie pozostał w chórze. Lecz zepsucie takie, dla którego musiał Raterjusz opuścić djecezję weroneńską, nie w jednej tej tylko było djecezji. Przeniósł się on na biskupstwo leodyjskie, ale dla tej samej przyczyny z niego,