Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
156
Cel.

zwane przyczynowe, a raczej fatalistyczne zapatrywanie się na naturę. Tak ze starożytnych Empedokles i Demokryt przeczyli, aby natura działała celowo, przypuszczając, jako jedyne przyczyny, pewne siły działające w materji; i czego nie umieli objaśnić fizycznie konieczném ich działaniem, przyznawali to przypadkowi. Bakon Franciszek (ob.) choć nie przeczył przyczyn ostatecznych, wyłączał je jednak zupełnie z badań przyrodniczych i dla tego dawał przed Platonem i Arystotelesem pierwszeństwo Demokrytowi, ponieważ ten działanie natury wywodził nie z celów, ale z konieczności, spoczywającej w własnościach materji (De augm. sc. 1. 2 c. 4). Dekart chciał także, aby filozofja natury milczała o przyczynach celowych, a to dla tego, że za zuchwalstwo uważa chęć badania zamysłów Bożych (Princip. phil. p. 1 n. 28). Pobożna ta pobudka jednak wcale tu nie właściwa, bo miesza zamiary, jakie Bóg w swoich dziełach przed nasze stawia oczy, z owemi ukrytemi planami, jakie jego Opatrzność urzeczywistnia w biegu czasów, jakie jednak odkryje dopiero w końcu czasów. Idealistowsko-panteistyczna nowożytna filozofja niemiecka, nie mająca Boga osobowego, nie mogła uznawać celowości w naturze, choć mimowoli do niej się zwraca niekiedy (jak np. Fichte w dowodzeniu nieśmiertelności duszy, gdzie całe jego rozumowanie upada z usunięciem zdania, że człowiek byłby bezcelową istotą, gdyby nie było drugiego życia). Prawda przemawia tak silnie do umysłu, że ją uznaje człowiek niekiedy nawet wówczas, gdy się ta nie zgadza z jego fałszywemi zasadami (jak Schopenhauer, który uznaje celowość, choć zaprzecza Boga). Że wszyscy ci, co usiłują wyrozumieć naturę bez Stwórcy, poszli za radą Bakona i Dekarta, że mianowicie nowożytni materjaliści odrzucają stanowczo celowość w przyrodzie, rzeczą jest naturalną. Ale godném wzmianki jest, że owi myśliciele postępowi XIX wieku naukę szkoły jońskiej, odpartą już przez Arystotelesa, powtarzają nietylko w ogóle, ale we wszystkich jej punktach, i nic mądrzejszego nie umieją powiedzieć nad to, co kiedyś mówił Demokryt i Empedokles. Dziś tedy znowu potrzeba im dowodzić, że ptaki latają nie dla tego, iż skrzydła mają, ale że skrzydła dla tego mają, aby latały; że jemy nie dla tego, iż nam przypadkowo zęby wyrosły, ale że dla tego zęby nam wyrosły, abyśmy niemi jedli; że wszędzie w naturze odkrywamy odpowiednie jakiemuś planowi działanie; że w zarodkach np. zwierzęcych kształtują się płuca, oko, ucho, zanim nowa istota weszła w zetknięcie z powietrzem, ze światłem, z dźwiękiem; że kształtują się przeto najprzód odpowiednio do później mającego się osiągnąć celu, że mleko matki płynie wówczas właśnie, kiedy go potrzeba młodej istocie; że wszystkie istoty przychodzą wtedy na świat, kiedy odpowiedni dla nich już jest pokarm; i ażeby wykazać, że istoty natury nie mogły powstać z przypadkowego zbiegu materji, znów można stary stawiać argument, że maszyna jaka, obraz, lub Iliada, nie mogły swego początku zawdzięczać siłom, kierowanym przez przypadek. Wznowiona dziś potrzeba takich argumentacji dowodzi, że bogactwu wiedzy empirycznej naszych czasów nie odpowiada wcale wykształcenie filozoficzne. Celowość w całej naturze dowodzi się nietylko analogicznie, z celowości dopatrywanej w działaniu istot organicznych (jak u Arystotelesa i Kanta), ale nadto z samej natury działalności (jak u św. Tomasza z Akwinu). Celowość ma miejsce wówczas, gdy działacz jaki do swego działania pobudzony jest przez to właśnie, co działaniem swém sprawia. W istocie tedy nie mającej pozna-