Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.2 551.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
534
Boże sądy.

należy do najdawniejszych. Tacyt, w opisie dawnych Germanów, wspomina: auspicia sortesque ut qui maxime observant, i tak opisuje sposób postępowania: „odcinają gałąź owocowego drzewa, dzjelą ją na małe pręciki, znaczą pewnemi znakami i rozrzucają na białej szmacie. Jeżeli idzie o jakąś sprawę ogólną, to kapłan zwraca się do bogów, a jeżeli o sprawy prywatne, to najstarszy z rodu; następnie, utkwiwszy oczy w niebo, trzykrotnie podnosi każdy pręcik i ze znaków, na nim się znajdujących, przepowiada o rezultacie sprawy“ (Germania c. 10). W IV w. spotykamy rzucanie losów w sprawach o kradzież (Walter, Corpus juris germ. ant. t. II p. 8). W Lex Frisionum tit. XIV (Walter) znajdujemy szczególny przepis o rzucaniu losów. Jeżeli ktoś został zabity w zbiegowisku ludu, a nie można było odkryć winowajcy, wtedy ten, kto miał prawo wystąpić z żądaniem pieniężnego wynagrodzenia (compositio), mógł wskazać, jako morderców, siedmiu ludzi obecnych śmierci. Każdy z siedmiu przysięgał, jako nie jest winnym zbrodni; następnie prowadzono ich do kościoła i składano na ołtarzu lub relikwiach dwie kości, z których jednę znaczono krzyżykiem. Ksiądz, albo dziecko w razie nieobecności księdza, wyjmował jednę kość, a jeżeli miała krzyżyk, to oskarżeni uwalniali się zupełnie od zarzutu. Jeżeli zaś wyjęto drugą, bez krzyżyka, to każdy z siedmiu podawał oddzielną kostkę, oznaczoną pewnym wiadomym znakiem, i kładł ją na tém samém miejscu, gdzie owe pierwsze dwie leżały. Ksiądz brał je z kolei, a czyja kostka była ostatnią, ten uważał się za winnego i musiał oznaczoną za morderstwo karę pieniężną (compositio) zapłacić. Oprócz kilku rzadkich wypadków, późniejsza historja nie wspomina już o próbie rzucania losów. — 2). Próba ognia (judicium ignis, igneum, ignitum) była używaną w trzech odmianach. Oskarżony dowodził swej niewinności przechodząc w koszuli tylko, niekiedy nawet woskiem oblanej, przez płonący stos. W taki sposób oczyściła się od podejrzenia w cudzołóztwie Richardis, żona Karola Grubego. Wielkie wrażenie na współczesnych wywarła próba ognia, za pomocą której, w półowie XI w., roztrzygniętym został spór między biskupem Florencji i tamtejszymi zakonnikami. Zakonnicy obwiniali biskupa o to, że godność swoję za pomocą symonji otrzymał; biskup temu zaprzeczał i obie strony odwołały się do sądu Bożego. Pewien mnich, nazwiskiem Petrus igneus, stwierdził prawdę zarzutu, przechodząc bez najmniejszego szwanku między dwoma gorejącemi stosami (J. H. Boehmer, Jus. Eccl. t. V p. 595). Inna odmiana próby ogniowej polegała na tém, że oskarżony brał w ręce kawał rozpalonego żelaza (od 1 do 3 funtów) i niósł go przez pewną odległość (od 9 do 13 kroków). Rycerze wkładali na rękę rozpaloną żelazną rękawicę, niekiedy aż do łokcia sięgającą (Saxo Gram. Hist. Dan. l. 10). Próba rozpalonego żelaza była w powszechném użyciu u Franków, Fryzów, Anglów, Saksonów i na skandynawskiej północy. Tu także należy próba rozpalonego pługa (judicium vomerum). Rozkładano na ziemi pewną ilość takich pługów i obwiniony bosemi nogami po nich stąpać musiał. Lex Anglorum (Walter I 380) przepisuje: si mulier maritum veneficio dicatur occidisse vel dolo malo ad occidendum prodidisse, proximus mulieris campio eam innocentem efficiat aut si campionem non habuerit, ipsa ad novem vomeres ignitos examinanda mittatur. O Kunegundzie, żonie Henryka II, powiada jej biograf, że od zarzutu złamania wiary małżeńskiej oczyściła się w podobny sposób: „stupentibus et flentibus univer-