Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 159.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A chłopek nieboraczek na wsi w jednej mierze,
A cokolwiek jedno ma, chciwy pan mu bierze.
Narzeka ciężko robiąc na te wyniosłości,
Gdyż one są przyczyną tej jego ciężkości.
Zbytek iście, sąsiedzi, tych pustek przyczyną,
Zbytek poznasz przechodząc Polskę każdą stroną.
Bo gdyśmy swoje rzeczy zbytnie wyciągnęli,
Tedyśmy takich drogich lat bardzo pragnęli.
Sieła niepomiernemu trzeba szafarzowi,
A biada przez ten zbytek memu oraczowi.
Bo ja gdzie wziąć tu wziąć, muszę grosz obmyślić,
Za którybym buczny strój chciał sobie przemyślić.
Więc nie mam żupy żadnej, soli, srebra, miedzi,
To mój kruszec, co mi się na zagonie rodzi.
To moje cło, doroczny czynsz z chłopka wyciągać,
Niewiem zkąd chudy szlachcic ma więcej dosiągać.
Ano wiele potrzeba na hojne dostatki,
Na buczny wóz i konie, i na drogie szatki;
Przeto gdy w tem nie sprosta doroczna intrata,
Co widzę u sąsiada bogatego brata,
Muszę chłopka wycisnąć prawie z drogiej dusze,
Niechaj się on jako chce w ciężkiej pracy kłusze,
Niechaj dobrze uprawia nadane zagony,
Co się na nich urodzi, przez każdej obrony
Musi mi dać i ciężką pracą swe dochody,
Bo moje sieła pragną zbyteczne rozchody.
Potem ja wszystko zawrę zboże w swej stodole,
A ty przecię o głodzie pódź chłopku na pole.
Obaczmy się panowie, niedobrzeć to wiera,
Dobra skromność zaiste, dobra w rzeczach miara.
Co potem z nami będzie, gdy tak spustoszymy
Swoje wioski, i swoje chłopki rozpłoszymy?
Orać sobie zapewne sami nie będziemy,
Ani ciężką kosą siec siana nie możemy.
Cóż po tem, jeśli w cienkim atłasie za pługiem
Dziś w jednym orać, jutro zaś z cepami w drugim.
A jeśli ani chłopek, ni sam robić będę,
To niedługo o głodzie w swoim kącie siędę.
A moja rodna rola odłogiem mi leży,
Ostatni chłopek ze wsi przed niewolą bieży.