Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 155.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziś lepak, o szlachetny gościu, tak się dzieje,
I tak się w nasze domy zbytek sprosny leje,
Przez samy wierzch, niestetyż czego już czekamy,
Jaki zbytek we wszystkiem między sobą mamy!
Śmieje się skromny Hiszpan, szydzi Włoch uczony,
Wiedzą o naszym zbytku prawie wszystkie strony,
Nie jeden wagą zważy funt pieprzu Ormianin,
Nie jeden łót szafranu przyjmuje Gdańszczanin.
Z morza przywożą wodą na okręcie, który
Wywozi zaś na szkucie fliśnik często z góry.
Nie mogą nam nadężyć okręty i wozy
Drogich przypraw korzenia, dziw to jakiś boży,
Któremi hojnie sypiem, by się tu rodziło,
Albo by nam na poły darmo przychodziło.
Czasem popłócze misy lub garnka poskrobie
Jaki człowiek ubogi, miewa ku potrzebie
Swojej, i miewa dosyć do drugiej potrawy,
To tak zbytecznie czynim te swoje przyprawy.
Nie dziwujże się temu, gdyż tak pierno jada,
Że węgierskiego wina beczka wnet wypada,
Bo się on zapalony gasić usiłuje,
A ogień ogniem gasząc, wnetże się popsuje.
Trzeci ogień natura sama zaś podnieca,
Troisty ogień wewnątrz prawie się rozświeca.
Cóż rozumiesz, jeśliże ten prędko nie zgore,
Który tak pilnym ogniem wewnątrz pilno gore.
Zgore zaiste wnętrze, a wiele jest takich,
Aby lat doczekali przed tem ludzie jakich
Dopędzali, na skroniach srebrne włosy mając,
A poczciwą siwizną głowę okrywając?
K’temu, że wiotcha starość lekko go nadchodzi,
Nie z dychawicą, z bólem ku niemu przychodzi.
A teraz jeśli który lat długich doczeka,
Co dzień więc rozmaicie, albo bardziej stęka.
To mamy z hojnych potraw, z korzennego wina,
Ten pożytek odnosim, nie jest to nowina.
Jeden cierpi okrutną w swych nogach podagrę,
Drugi zasię narzeka w ręku na chiragrę.
Jako ich zaś tak wiele nagle z świata schodzi,
A przed czasem w podziemne kraje zbytek wodzi.