Nie obłóczył się żaden w szarłat drogotkany,
W cienki atłas, w axamit, nikt nie był ubrany.
Soból i ryś, i przednia kuna małej ceny,
Bo to każdy miał sobie za jedne nowiny.
Nie przedał ćwiertnie żyta sobie na safian,
Tak Marcin w postym bócie chodził i Pabijan.
Przeto i to chcę wiedzieć, jeśli wszystkie rzeczy,
Przykładem swoich przodków macie w pilnej pieczy.
Bom ja słyszał inakszą, o czem powiem tobie,
Tylko proszę niechaj cię nie naruszam sobie
Gospodarzu łaskawy, wszak tę wolność mamy,
Kto co słyszy, za powieść tylko powiedamy;
Dobry w swoim występku oskarża sam siebie,
Gdyż ja skromność niemałą widzę tu u ciebie.
Powiem, czyli zamilczę? dozwolenia proszę,
Niech za powieść niechęci twojej nie odnoszę.
Iżeś mię zrazu gościu do niechętnej mowy
Zmusił, do rozmowy przywiódł swemi słowy,
Niesłuszna na pół morza ustać żeglownego,
I do brzegu nie dopchnąć okrętu lotnego.
Próżno ognistą kulę uchwycić u dziury,
Albo w pół lotu stanąć orzeł bujnopióry.
Już on zapędziwszy się dopycha na skałę,
Choć nań dzikie ptaszęta czynią więc nawałę.
Nie inaczej mnie trudno w pół rzeczy hamować
Język, aby nie mówił, ostatka zaniechać.
Wprawdzie język za zęby lepiej mocno chować,
Niźli kogo i czyje postępki strofować.
Ale kto prawdę mówi, za nię się nie wstydzi,
Niechaj kto chce przymawia, niechaj dwornie szydzi.
Przeto gościu coś miał rzec, wolno teraz tobie,
O czemkolwiek coś słyszał, wspomni jedno sobie.
Tobie ja wszystkie sprawy jak się toczą powiem,
Z młodości mej pozwalać niezwykłem ja bowiem
Na żadne zbytki próżne, na próżne wystawy,
Na które prawo groźne chwaliłbym ustawy.