Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 114.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc mi też i to było na wielkiej pomocy,
Przyciskałem na sobie stołek ze wszej mocy.
I tak ów stołek za mię odcierpiał złe razy,
Które i teraz w nim znać od ostrych żelazy.
Na me szczęście, z izby się wywarli na dworzec,
A ja do drzwi co prędzej przelękniony starzec.
Potem i zamek spuszczę, i hakiem założę,
A co wskok okiennice zawrzeć mocno każę.
Bijże się tam już szmardzie, jako raczysz drugi,
Pojżrzę dziurką, alić już legł pan między sługi.
Dopieroż się hamują, a morderz do koni,
A owi się do pana rzucą, nie do broni.
I wziąwszy zabitego, do domu jechali,
Na wielką żałość ojcu martwego oddali.
O biedna sędziwości ojca żałosnego!
Jakową ciężkość czujesz z syna zabitego.
Dopieroś o tem myślił coby mu przyzbierać,
Żeby jako najwięcej chłopów było orać,
Żeby szerokie pola i grunty rodzajne
Z twojej pracy otrzymał, i dobytki hojne.
Skarbiłeś twą szkatułę, i brogów dokładał,
Budowałeś wystawnie, wsi z gruntu zakładał.
I mówiłeś sam w sobie: synu moj jedyny,
Tobie ja to gotuję, jako ojciec wierny.
Tyś sam jedyny dziedzic tego dobra mego,
Oto będziesz miał po mnie dość wszego dobrego.
Dzień trzeci jakoś mówił: podporą starości
Żywie syn mój, obfite serdeczne radości.
O sfrasowany starcze! lat zeszłych podpora
Odjęta jest od ciebie, dziedzic twego dwora.
Już zginęła na wieki laska twej starości,
Już zginęła na wieki dla swojej płochości.
W cóż się twój zbiór (niemądry człowieku) obróci?
Gdyż twe wszystkie nadzieje złe szczęście wywróci.
Nie o wioskach, niemądry, było pierwej radzić,
Ale o wychowaniu, nie dać się mu wadzić.
Nie dodawać mu było dostatku na zbytki,
Na kufel, na kosterstwo, na rozpusty wszytki.
Chowałeś go przy sobie w rozkoszy, w próżności,
A przez szparyś zaglądał na jego marności.