Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 038.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szypra o to strofować, że tak sprosnej wiary;
On mu powiedział, że to zwyczaj u nas stary,
Który przodkowie nasi zdawna nam podali,
I prosili, żebyśmy zawsze go chowali.
Kto wie, jeśli człowiekiem ta nie była góra?
Tak Progne, tak obrosła Filomela w pióra,
Tak Akteon w jelenia, Adonis w pachniący
Kwiatek, a Aretuza w strumyczek ciekący;
Tak Atalanta w lwicę, i Niobe w twardy
Marmur, tak Atlas w górę, w kamień Battus hardy,
Dyrce w rybę, a w trzcinę Syringa żałosna,
I śliczna Dafne w drzewo, tak Kalisto sprosna
Niedźwiedzicą stanęła, Filis w migdałowe
Drzewo, tak Faetusa śliczna w topolowe;
I ta, kto wie, jeśliże nie prze winę jaką
Stanęła na głębokiem morzu skałą taką.
Wszytko bogowie mogą, kto się im sprzeciwi?
I umarli w ich mocy, i ci co są żywi.
Ledwie tego domawia, gdy nasz okręt nagle,
U którego dwa były podniesione żagle,
Wielkim pędem wiatr wpędził między ciasne skały,
Które wierzchy pod niebo wyniesione miały,
Nie mógł sternik tak prędko nawy wykierować,
Ni białych spuścić żaglów, kazał się ratować
Każdemu jak kto może, Bogu się poruczyć,
Do deszczek, na którychby mógł wypłynąć, rzucić.
Wtem uderzył w róg skały okręt z lewej strony
Gwałtownie, tam nie było już inszej obrony,
Jedno się Bogu tylko samemu poruczać,
A do dylów i masztu co rychlej się rzucać.
Bojaźń sroga na wszytkie, nagła padła trwoga,
Płacz, krzyk wielki, ratunku wołają od Boga.
Jedni do batów, drudzy deszczek się chwytali,
Inni na brzeg z okrętu powyskakowali.
Kędy naprzód Męcinski z Wyskowskim skoczyli,
Dobre serce i drugim zaraz uczynili;
Potem za nimi słudzy też Fugielwedrowi
Wyskoczyli, chcąc żeby tak zostali zdrowi,
I inszych kilkanaście tak się ratowali.
A wtem sprawcy okrętu na nich zawołali,