Strona:PL Myśli Stanisław Witkiewicz 037.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den naturalny motyw oświetlenia, nie pamiętając o barwach lokalnych przedmiotów, plam, godzi się na pierwszą lepszą przyprawę brudną, która ma tylko tyle wartości, że jest ciemniejsza; ale raz położona, ponieważ malarz nie ma w pamięci żadnego motywu kolorystycznego, nie może być naruszona, bo niema do tego pobudki, i obraz musi być pozostawiony w tym stanie, bardzo dalekim od tego, do czego malarstwo jest zdolne. Trzeba się strzec, żeby nie zacząć wyrabiać barw barchanowych, które są nędzą po kantorach fabrycznych, w umysłach ludzi, których oczy zerwały wszelki związek z naturą. Teoretyczna dla niej pogarda prowadzi do tego, że człowiek przez sumienność, przez chęć bycia z sobą w zgodzie, zaczyna ją lekceważyć wzrokiem, patrzeć płytko, niedbale, niechlujnie i pewnego smutnego dnia może się znaleźć w położeniu istoty zaatrapowanej — w położeniu nędzarza, dla którego dostępu niema do skarbów przepychu barwnego, a który musi wlec na sobie szare, brudne łachmany monotonji i maniery niedołężnej. Żeby tego uniknąć, trzeba w wyobraźni możliwie jasno wykrystalizować mo-