Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 322.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Nie! ty żyć będziesz! a szczęścia kwiat biały,
Z tej chwili smutku zakwitnie nanowo.
Gdy cię wywyższę, kto będzie dość śmiały,
By o przeszłości wspomnieć choćby słowo?
Nie sądź, że jakieś przelotne zapały
Myśl tę kaprysem przewiały nad głową;
Nie! gdym całował usta twe, poznałem,
Żeś ty mi źródłem szczęścia w życiu całem!”

Do piersi swoich tuli ją i czeka
Rozpłomieniony, aż ozwie się blada.
Czytelnik widząc, że się to przewleka,
Oczekiwanie dzieli Kalilbada.
Ona się płoni... „tak” z cicha wyrzeka.
Uścisk, łez trochę i zasłona spada.
A jak to wszystkim wiadomo, publika,
Przed końcem aktu, z teatru umyka.

Co do mnie, nicbym znowu tak dalece
Nie miał przeciwko połączeniu pary
Bez żadnych przeszkód; bo wszystkie te hece
Z zakochanemi — to wymysł już stary
I tylko jakieś intrygi kobiece...
Jeśli nie biorąc nazbyt ścisłej miary
Na ród tej, z którą wesele obchodzi,
Książe jest kontent, a cóż mnie to szkodzi?