Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 312.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I kto wie nawet, czy wieszczki Karkasy
Książe Foh włosy nie zjednał czarnemi?
Sprzeczność przyciąga i po wszystkie czasy,
Blondynki pragną brunetów na ziemi.
Wszak jednostajność niszczy piękność rasy.
Lecz jeśli można względami ludzkiemi
Tłómaczyć winy wieszczek — bez uśmiechu.
Przyznaję: — dziecię warte było grzechu.

Historya stroju jej nie opisuje;
A że nie myślę iść Cazotta śladem
I zmyślać bajek, więc mocno żałuję
Iż brak mi źródeł; przecież — za przykładem
Mojej kroniki — seryo utrzymuję,
Że piękność z lada kwiatka ma dyadem.
Zwięzły historyk po prostu jest zdania,
Iż „była cudną do pocałowania”.

„Giulnaro! — błagał — czyś ty nieszczęśliwa,
Że tutaj jesteś?… Czy nigdy spojrzenia
Twego nie ujrzę?” Naówczas, trwożliwa,
Podniosła rzęsy długie, pełne cienia…
A z modrych oczy taka jasność żywa
Błękitną smugą drżącego promienia
Biła w młodzieńca pierś, iż mu się zdało,
Jakoby serce jego zmartwychwstało.