Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 310.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjdzie?… Nie przyjdzie?… a nuż przedsięwzięcia
Królowa wieszczek nie uzna?… A może
Matka zabroni wybrać córce księcia?…
Pewno w pałacu jej, o każdej porze,
Skrzydlate smoki pilnują dziewczęcia,
I czary wkoło otaczają łoże…
O biedny książe!… Wtem — przestał oddychać…
Na schodach — zda się, chrzęst jedwabiów słychać!

Stanął — i patrzy — i drżą mu kolana…
Puka!… tak tylko wieszczki pukać zwykły!
Rzucił się do drzwi… Zawoalowana
Dziewczyna w progu stoi, jak cień nikły,
Bez ruchu. Więc to, co dusza młodziana
W snach przeczuwała, cud dziwny, niezwykły,
Spełnił się wreszcie, nadzieje — dojrzały!
On może ręką dotknąć — ideały.

Bez tchu stał przed nią, jak ci, co się boją
Spłoszyć widziadło… dziewczę milczy skromnie.
„Giulnaro! — wyrzekł wreszcie — daj mi twoją
Rączkę!… Prawdaż to?… ty przyszłaś tu, do mnie?
Kraj swój zamieniasz na ojczyznę moją?…
Zda się, że marzę o czemś nieprzytomnie…
O pójdź tu bliżej! niech dotknę się ciebie.
Powiedz: jam twoja, na ziemi i w niebie!…”