Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 305.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Pieśń druga.


Pierwsze „rendez-vous!” Wiosenne podmuchy
W zakrzepłe piersi wieją z tego słowa!
Któż jest tak stary, tak zimny, tak głuchy,
Co na dnie duszy w świeżości nie chowa
Młodzieńczych wspomnień? Tak szkła odłam kruchy,
Na wieki znaczy rysa dyamentowa.
Ileż lat! przecież dotąd mi się marzy,
Jak kapelusik ów był jej do twarzy!

Sama go matka włożyła na włosy...
„W ogrodzie chłodno” — Chłodno? pani droga!
Wszak dziewczę płonie, jak świtem niebiosy.
W szesnastym roku — i zima nie sroga!
Drobnemi kroki wilgotną od rosy
Łąkę przebiega... to potknie się noga,
To się przychyli, gdzie rośnie wyniosły
Buk, jakby fiołki dziś jeszcze tam rosły!