Aż zahuczą z wieżyc dzwony,
Rozkołyszą się nad Arno...
Przed głów zbitych masą czarną
Drzwi rozskoczą się w dwie strony.
Wyszedł na próg mistrz Giovanni
I uchylił beret z piórem:
— »Salve! Salve!« — zagrzmi chórem.
A on: — »Nie mnie cześć, lecz Pani!« —
Zamilkł, twarz mu płonie blada,
Żaru natchnień pełne oczy,
A już w izbę lud się tłoczy,
Na kolana już upada.
Florentynek piękne głowy,
Niby kwiaty, się kołyszą,
Nad kornego tłumu ciszą
Poszept wieje stugłosowy:
»...Bądź-że ty nam pozdrowiona,
Santa Maria dei Fiori![1]
Odrodzenia błogiej pory
Jutrznio, słońcem spromieniona!
Toć jest lico i kolory,
Co sierotom się przyśniwa!
Toć jest nasza i prawdziwa
Santa Maria dei Fiori!...«
I wyciągną ku niej ręce
Uniesieniem tłumy zdjęte,
I rozebrzmią hymny święte
W cześć mistrzowi i Panience.
- ↑ Katedra florencka ma za patronkę S. Maria del Fiore (od kwiatu lilii, herbu Florencyi).