Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 182.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Turkusowy pierścień morza
Ziemi daje w upominku,
Wichrem rzuca się w przestworza,
Lądy rzeźbi dla spoczynku.
Popęd rzuca, jako strzałę,
Z części wiąże całość bytu,
W pąkach zwija róże białe
I dogląda ich rozkwitu.
Czas — to ona; ruch — to ona;
W nieskończoność mknie jej droga,
Słońc miljonem roziskrzona,
Bezgraniczna...
To myśl Boga.


II.

Świadomość w bezwiedzę tchnięta,
Płomień zamknięty w krysztale,
Nurt, co brzegów zrywa pęta
I pod chmury ciska fale...
Budzi się — drży — wzmaga skrzydła,
Potężnieje, świat rozpiera,
Słońca promień chwyta w sidła
I milczeniu głos wydziera.
Przestrzeń zwija, niby kartę,
Ruch ujarzmia, czas zdobywa,
Na materyę nieodparte
Kładzie więzów swych ogniwa.
Prawdę chwyta obnażoną,
Podsłuchuje życia tętna;
Rozłakniona i namiętna,
Na przyrody pada łono...
Sto dróg przed nią, sto dróg za nią,
Wskroś ciemności tory wije,
Zawieszona nad otchłanią,
W żyznych zdrojach wiedzę pije;