Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 094.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Myśl o gwiazdy srebrne trąca,
Lecąc w inny świat...
Pierś otwiera się milcząca,
Jak wieczorny kwiat...

Szczęścia, szczęścia, choćby chwilę
Przelotną wśród burz,
Co skrzydełka ma motyle,
Znika z brzaskiem zórz...
Choćby tyle, ile rosy
W polnym kwiecie drży!
Wiosno! ziemio! wy, niebiosy,
Szczęścia dajcie mi!...

Głos tęsknoty echo budzi
W drżących listkach drzew...
Cicho!... ciszej! Niech snu ludzi
Nie zakłóca śpiew...
Mgła się wije po lazurze...
Ja na fletni gram...
Białe róże, senne róże,
Dobrej nocy wam!


IV.

W wiosenny dzionek — z najrańszym kwiatem
Otwarłem oczy:
Rąbek srebrzysty mglił się nad światem,
Jak sen uroczy...
To była lekka, powiewna, drżąca
Nocy zasłona,
Biała od blasku gwiazd i miesiąca,
Rosą sperlona.
Przed majestatem wschodniej purpury
Spadała w cienie,
Obłękitniając w świeże lazury
Niebios sklepienie...