Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 091.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pcha te fale do brzegu
W skręty lekkie, niknące...

Białe, giętkie ramiona,
Jak ta brzózka szemrząca,
Wznieśćbym chciała stęskniona
Do srebrnego miesiąca...
Lub z gałązką chmielową
Objąć drzewo miłośnie,
Z przytuloną doń głową
Marzyć cicho o wiośnie.

Muszka leci i brzęczy,
Ponad wodą bąk hula...
Niżej maczek zajęczy
Złote oczki roztula...
Ej, dałażby mi dola
Dwa skrzydełka motyle!
Lecę w łąki — w las — w pola —
I znów wracam za chwilę...

Z trawką młodą, zieloną
W chłodnej kąpię się rosie...
W wieczór głowę znużoną
Tulę miękko we wrzosie...
I nim oczy odsłonię,
Nim sen pryśnie ułudny,
Światła, dźwięki i wonie
Zwijam w wianek przecudny.


II.

Zaklinam ciebie, o ty ciemny lesie,
Przez ciszę twoją,
Zaklinam ciebie, niechaj mnie ukoją
Twe szumy!