Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 319.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyszła kopalnia. A ciągną się z milę.
Sześci chłopaków naszych w Geras[1] siedzi,
W sztygarskiej szkole. Jak będą w tej sile,
Że się to własnym przemysłem poredzi[2],
Grosz cały puścim w parę, ile mamy,
I szyb otworzym. A Niemcom nie damy!

A to powiadam Waści w tajemnicy:
Szwabów tu w mieście dość, co tylko śledzą,
Gdzieby co urwać. Zarazby spólnicy,
Zaraz obery[3]... A tak, nic nie wiedzą.
Dopieroż, jak im hukniemy z izbicy
Szybu: Gutmorgen! — to mówię wam, zjedzą,
Sto par rogatych djabłów, że my, «chamy»,
My, «polskie bydło» — też rozum swój mamy!» —

Tu nadął jędrną twarz z okrutną pychą.
— «A kto ma rozum, ten ma i talary!
Dlatego u nas sza o tem i cicho,
Póki się nasze nie wrócą sztygary.
A wtedy — pójdźcie! niech bierze was licho,
Na polską sztolnię patrzący, psiawary,
Szwaby!»... — Tu zatchnął się i gębą dymał,
Iż z wielkiej pasji dech mu się zatrzymał.

Tak wtrącę słowo: — «A dajże wam, Boże!
Nowe to, prawda, rzeczy są dla chłopa
Naszego, kiedy zagona nie orze,
A patrzy chleba z rudy i krusz[4] kopa.
Alić czas nowy idzie, nowe zorze,
Przemyślność nowa»... Wtem słyszę — ktoś hopa...
Takem odkrzyknął: — «Hop! hop!» — a jak w lesie,
Głos się po trzcinach otrąca i niesie.


  1. Geras — Minas-Geras, por. 103, 2.
  2. ...poredzi (gw.) —poradzi.
  3. Obery(niem.) — starsi, zwierzchnicy, przełożeni.
  4. Krusz — kruszec.