Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 209.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chłop z Obrytego, Podlasiak, z nad Buga,
Jak zakopane bydlę, na rubieży!» —
Chwycą się. Przeszła godzina niedługa,
Już na wzgóreczku krzyż żółci się świeży...
Horodziej podszedł, przewiązał go pasem
Onym, przeżegnał: — «Śpij z Bogiem tymczasem!» —

Jeszcze my stali, gdy mrowia czerń sroga
Ruszyła, niby piechotne kolumny,
I sama sobą szła ta czarna droga
Na ono wzgórze, na ciało bez trumny...
Pełznie... Już wpełzła do połowy stoga...[1]
Już go nakryła... Już chrzęst słychać szumny...
Już piach przewierca... Już się po nim toczy...
Znikła... Piach rusza się... Zakryłem oczy.
...................

Dzień gasnął. Gwiazdy migały już w niebie,
Jak kiedy złote ściegi kto przewleka,
Milczkiem szły chłopy, nie mówiąc do siebie,
Tak w gardle żal im połknięty dopieka.
A w tem zakraka sęp i zakolebie
Czarne skrzydliska nad nami... Zaszczeka
Szakal gdzieś od gór, zawyje, a z drzewa
Żbik z wrzaskiem paszczę zgłodniałą rozziewa.

Idziem tak, aż mnie nagle przejmie mrowie
I wiater przykry od bagna zaleci.
Spojrzę — na bagnie przez trzciny, sitowie,
Miga coś, coś się porusza, coś świeci...
Tak myślę: — «Czart jest, alboli zwierz, kto wie?» —
A już się we mnie strzelecka chuć nieci.
Zaciągam wiatru i nadstawiam ucha...
Chrzęstło... — «Zwierz!» — myślę, a w bagnie coś plucha.


  1. Stóg (przen.) — kopiec, mogiła.