Strona:PL Latawica (Michał Bałucki) 024.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków, w których warzyła wieczerzę, i puściła się wkoło, a Hanka zawstydzona przysiadła cicho w kącie.
Nie podobał mi się ten pan Sobek ze swoją elegancją, dumą i pretensjami, a że tańczył do tego bez upamiętania i choć pot lał się już z niego, nie myślał wcale kończyć tego choreograficznego popisu, więc wyniosłem się, nie czekając końca i poszedłem do przygotowanej dla mnie izby, na drugą stronę.
Była to tak zwana świetlica. Piec w niej tylko był bielony, ściany zaś gładko heblowane robiły ją podobną do wnętrza skrzynki. Górą na jednej ścianie wprost drzwi szła galeryjka rzeźbiona, na której stały bokiem talerze i miski kolorowe; niżej wisiały obrazy kupowane na odpustach, a między temi dzbanki różnej formy i wielkości, sprawiane nie tyle dla potrzeby, ile dla parady. Toż samo nad łóżkiem na żerdzi wisiały kożuchy, pierzyny, poduszki, w które każdy zamożny góral chętnie ubiera swoje mieszkanie, bo to daje miarę jego zamożności.
— No, czy wam tu będzie źle? — spytała Hanka, która weszła za mną. Nieprędkobyście gdzie taką porządną izbę znaleźli.