ustanowi starostą nad Polakami, więc też i teraz tak uczynił, bynajmniej panom co do tego się nie sprzeciwiając[1].
W tym samym roku, Ludwik, król Polski, Węgier i Dalmacyi, posłał arcybiskupowi gnieźnieńskiemu i biskupom jego prowincyi przez swych starostów listy, z prośbą i zaleceniem, aby nie przeszkadzali i nie opierali się urzędnikom i poborcom podatków królewskich w ściąganiu z dóbr kościelnych opłaty „poradlnego“, po sześć groszy z łanu, i odstawianiu do śpichlerzy królewskich po ćwierci owsa i po trzy miary zboża[3], — dodając groźbę, że gdyby nie chcieli tych podatków płacić dobrowolnie, wtedy, pomimo woli ich i duchowieństwa, jeszcze większy podatek przez starostów i ich służebników będzie pobrany[4]. Przewielebny Jan, zwany Suchywilk, świętego kościołą gnieźnieńskiego arcybiskup, po naradzie z dostojną kapitułą i z wysłańcami niektórych biskupów, posłał Jana, archidyakona gnieźnieńskiego, i Dzierżka z Giwna, podstolego kaliskiego, do Wielunia, do księcia Władysława, syna Bolesława, niegdyś księcia opolskiego, dobrzyńskiego, gniewkowskiego i wieluńskiego, z usilną prośbą, aby raczył zabronić starostom wymuszania od kmieci kościelnych nałożonego podatku i uciemiężania ich
- ↑ T. j. stosownie do swego zobowiązania, na które Polacy się powoływali (przywilej koszycki), cofnął swoje rozporządzenie co do Władysława — Długosz 350.
- ↑ tributi.
- ↑ per sex grossos de quolibet manso et per mensuram avenae et per tres choras siliginis... ad horrea regalia deputare.
- ↑ Podług Długosza (351), król Ludwik twierdził, że zmniejszenie poradlnego do 2 groszy nie rozciągało się na dobra duchowne. Rzeczywiście, jak widzieliśmy, w przywileju koszyckim — którego zresztą duchowieństwo, jak widać z rozdz. 23, nie chciało uznać — jest mowa tylko o świeckich mieszkańcach królestwa.