Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 244.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w domu Traddlesa. Pani Zofja śmiała się wciąż srebrnym śmiechem, a zacny Tomek jeżył niesforną czuprynę, coraz to w inny sposób okazując swe zadowolenie.
Prosiłem go o dyskrecję, gdyż chciałem i babce zrobić niespodziankę, lecz przedtem zamierzałem odwiedzić swe rodzinne gniazdo i cichy cmentarz, gdzie stare drzewa już tak dawno szumiały nad grobami moich rodziców.
Uścisnąwszy dłonie przyjaciół, wsiadłem wreszcie do dyliżansu i o wieczornej porze wpadłem jak mały chłopiec do pokoju, gdzie babka w okularach siedziała przy stole, pijąc herbatę i rozmawiając z panem Dickiem.
Jaki hałas powstał nagle w całym domu, trudnoby opisać dokładnie. Przybiegła Peggotty i padła mi z płaczem w objęcia. Pan Dick śmiał się i ściskał moje ręce, a babka wzywała wszystkich do porządku, ponieważ muszę być głodny.
Naturalnie że gawędziliśmy do północy i że spałem w swoim pokoju na górze, w tym samym, który zajmowałem niegdyś.


XXI. SZCZĘŚCIE.

Nazajutrz pojechałem konno do Canterbury.
Wiedziałem od miss Betsy, że pan Wickfield odzyskał dawny spokój. Biura już nie prowadzi, lecz jest przez całe miasto ukochanym doradcą prawnym wszystkich pokrzywdzonych i ubogich. Zajmuje mu to nieraz wiele czasu, ale daje zarazem tyle zadowolenia, że nie wyrzekłby się za nic tej pracy. Oprócz tego wynajął sobie spory ogród i sam się nim zajmuje z wielkiem zamiłowaniem.
Ania ma szkołę dziewcząt, kilka u niej mieszka, jest, jak była, poważna i pogodna. Kilkakrotnie mogła wyjść zamąż, ale nie chce.
— Dlaczego? — zapytałem niespokojnie.
— Nie wiem — odparła babka. — Zdaje mi się...