Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nakoniec zaczął znowu podniesionym głosem, rzucając na Heepa wyzywające spojrzenie i wskazując go linją.
Pierwszy zarzut polegał na tem, iż korzystając z niepoczytalności pana W. w pewnych godzinach, Heep właśnie wtedy wymagał od niego załatwiania najważniejszych interesów i podsuwał mu do podpisywania dokumenty, których treści pan W. w danej chwili nie znał. Takim sposobem zyskał upełnomocnienie do podnoszenia sum i depozytów, złożonych u pana W., które niby z jego rozkazu umieszczał w nieistniejących przedsiębiorstwach. Tym sposobem wina oszustwa obciążała pana W. Urja zaś oprócz tego uzyskał od pana W. podpis, świadczący, że pan W. od tegoż Urji pożyczył znaczną sumę, za którą jest odpowiedzialny całym majątkiem swoim i wolnością.
— Dowody? — krzyknął Urja. — Oskarżam cię o potwarz! Złóż dowody, bo cię... ja cię...
— Dowody są u mnie — spokojnie rzekł Traddles. — Wyratowany z popiołów notatnik i inne dokumenty.
Urja chwycił się za głowę.
— Upokórz się, synu! — zawołała matka. — Pokorą wszystko zrobisz!
— Zobaczymy! — rzekł Urja. — Czekaj matko. Musimy wiedzieć wszystko. Jeszcze niewiadomo, kto się upokorzy wkońcu.
— Powtóre — donośnym głosem zaczął znów pan Micawber — oskarżam Urję Heepa o wielokrotne fałszowanie podpisu pana W. w księgach i na dokumentach. Między innemi pan Heep sfałszował pokwitowanie pana W. na otrzymane jakoby od niego dwanaście tysięcy funtów, których w rzeczywistości nigdy nie oglądał. W notatniku, będącym w posiadaniu pana Traddlesa, znajdują się szczegóły.
— Zgodne z prawdą — powtórzył Traddles urzędowo — sfałszowany dokument jest u mnie.
Urja poskoczył do biurka i gwałtownie otworzył szufladę — lecz ręce mu opadły.