Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Bielany 11.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Te gwiazdy, kwiaty, fale, drzewa, cienie,
I czaruiące do koła widoki,
Ten Xiężyc iasny pomiędzy obłoki,
W słodkich marzeniach, myśli myślą gonie!
Starżec z usmiechem scisnął moie dłonie;
»Gdy cała natura iuż spokoynie drzymie,
Usiądz tu że mną w téy cieni pielgrzymie,
Może to słodkie spełznie omamienie,
Lecz słodsże w sercu, zostanie w spomnienie!«

Góra, co Wisła oblewa do koła,
Co pod obłoki wznosząć grzbiet swoy dumny,
Dzwiga stuletnie natury kolumny,
Co w biegu chmurę, zatrzymać wydoła,
Góry śrebrnéy przebrała nazwisko!
Mieszkanców pustyni, samotne siedlisko,
To są Bielany! — — Minęli iuż wieki,
Gdy smierć Romualda zawarła powieki,
Minęli wieki, iak swięte popioły,
Burzliwe wpuszczy rosniesli żywioły;
Lecz ten duch wzniosły, nie opuscił ziemie,