Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Bielany 08.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stawiaiąc szczęścia, rozkoszne obrazy,
By gróm tem straszniéy, przed iego oczyma,
Uderżył w dęby, pogruchotał głazy?
Mówcie, na próżno, głos wydać nie zdolny,
I ten głaz zimny, i wietrzyk swywolny,
I nurt, choc ięcząc burża go poruszy;
I gwiazdy milczą, lecz mówią do duszy;
Głos się o skały na próżno nie łamie,
Gdy wszystko milczy, ach wszystko przemawia,
I gwiazda z gwiazdą, nurt z nurtem rozmawia, — —
Jakież malowne widoki do koła!
Tu z wzgórków trzoda powraca wesoła,
Tam rybak śiecie zaciągnął do łodzi,
I piosnkę nucąć, spokoynie odchodzi;
A tam gdzie pasmo, dzikich skał się wiie,
Wśród mglistéy powłoki, stary gmach się kryie;
Widzisz te baszty, te mury, te wieże,
To zamek Tenczynski; — tam niegdys rycerże
Za Boga i wiarę — krwawy bóy toczyli,
A gdy szczęk broni, zamilkł w nocnéy chwili,