Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Lód i ciągle lód — nic więcej.
— Takie jest twoje zdanie, mości Nedzie; ale ja nie jestem tego pewny i dlatego chciałbym się tam dostać.
— Niech się panu odechce, panie profesorze — rzekł Kanadyjczyk. — Już i tego niech panu będzie dosyć, żeś pan dotarł do ławicy; dalej pan nie pojedziesz, ani pański kapitan Nemo, ani jego Nautilus. I będzie musiał, chce czy nie chce, wrócić ku północy, to jest w stronę, gdzie są porządni ludzie.
Niema co mówić, Ned Land miał słuszność. Dopóki okręty nie będą tak urządzone, żeby mogły pływać po lodach, będą się musiały zatrzymywać przy ławicy.
To też i Nautilus, mimo wysileń środków potężnych, któremi rozporządzał, nie mógł rozbić lodów i zmuszony został do nieruchomości.
Tak się dzieje zazwyczaj, że kto nie może iść naprzód, ten się wraca; ale tu inne było położenie. Wrócić było takiem samem niepodobieństwem, jak iść naprzód, bo przejścia zamknęły się za nami. I gdyby tylko przez czas krótki Nautilus stał nieruchomy, zamarzłby na dobre. Nawet mu się to zdarzyło około drugiej po południu; dokoła niego utworzył się lód niesłychanie prędko. Przyznaję, że postępowanie kapitana zdawało mi się co najmniej nierozsądne.
Wyszedłem na platformę i znalazłem tam kapitana, rozglądającego się wokoło.
— I cóż, panie profesorze — rzekł do mnie — co pan myślisz o tem wszystkiem.
— Myślę, kapitanie, żeśmy uwięźli, że jesteśmy zamknięci przez lody.
— Jakto zamknięci?
— Tak, że nie możemy iść ani naprzód, ani wtył, ani w żadną stronę. To się nazywa, że jesteśmy zamknięci; tak przynajmniej się mówi w stronach, zamieszkanych przez ludzi.
— A więc pan myślisz, profesorze, że Nautilus się nie wydobędzie?
— Przynajmniej z wielką trudnością, bo pora roku już jest bardzo późna, żeby liczyć na puszczenie lodów.
— Ah! panie profesorze — rzekł kapitan Nemo tonem ironicznym — więc pan zawsze będziesz ten sam! Wszędzie pan widzisz tylko zawody i przeszkody! A ja panu powiadam, że nietylko Nautilus się wydobędzie, ale popłynie jeszcze dalej.
— Co, jeszcze dalej ku południowi? — zapytałem, patrząc w oczy kapitanowi.
— Tak, panie, popłynie do bieguna.
— Do bieguna! — zawołałem, nie mogąc powściągnąć ruchu niedowierzania.
— Tak jest — odpowiedział z zimną krwią kapitan — do bie-