Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 266.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ne pękania, łoskot walących się gór lodowych, zmieniających charakter krajobrazu, jak w dioramie.
Jeśli podczas tych łoskotów Nautilus był zanurzony, odgłosy ich dochodziły nas przerażające gwałtownością, a walenie się mas lodowych wzruszało wodę do znacznej bardzo głębokości. Wówczas Nautilus zataczał się lub kołysał wzdłuż, jak okręt, rzucony w wir żywiołów rozjuszonych. Niejednokrotnie, nie widząc żadnego już przejścia, myślałem, żeśmy stanowczo zamknięci zostali między lodami — ale instynkt kapitana umiał z najlżejszej nawet wskazówki wnioskować o nowem przejściu i znajdować je. Nigdy się nie zawiódł, śledząc strumyki niebieskawej wody, wijące się śród pól lodowych. To też pewny byłem, że nie po raz pierwszy zagląda do okolic bieguna południowego.
Nadeszła jednak chwila, a stało się to tego samego dnia, że już niepodobna było dalej się posunąć. Nie była to jeszcze ławica, ale obszerne pola lodowe, które do siebie poprzymarzały. Ale i to nie zatrzymywało kapitana Nemo. Rzucał on swój statek na lody, jakby klin w kruchą masę, i rozcinał je przy przerażającym trzasku. Nautilus zdawał mi się wówczas taranem, jakiego niegdyś używano do rozbijania murów obronnych. Kawały lodów, wypierane gwałtownie wgórę, spadały wkoło nas pod postacią olbrzymiego gradu. Samą siłą rzutu statek otwierał sobie kanał i zapuszczał się w niego. Niekiedy, porwany sam swym rozmachem, wślizgiwał się na lód, druzgotał go swym ciężarem; albo jeśli się zakopał w lodowiska, kruszył je samem kołysaniem się od przodu do tyłu i szeroko je rozszczerbiał.
W ciągu tych dni nawiedzał nas wicher porywisty, a mgły bywały tak gęste, że z jednego końca platformy nie było widać drugiego jej końca. Wiatr przerzucał się nagle z jednego kierunku w drugi. Śnieg spadający marzł w tak twarde warstwy, że trzeba je było rozbijać ostremi drągami. Gdy temperatura zewnętrzna dochodziła 5° poniżej zera, Nautilus obmarzał wokoło. Statek zwyczajny na nicby się tu nie przydał, bo zamarzłyby wszystkie bloki, liny i przyrządy zewnętrzne. Tylko statek bez żagli i poruszany przyrządem elektrycznym, nie potrzebując zatem palenia pod kotłem, mógł sobie tutaj poradzić.
Barometr stał ciągle bardzo nisko; spadł nawet do 70° 5ʹ. Co do busoli, ta już nic pewnego nie wskazywała; igła jej ciągle sprzeczne przybierała kierunki w tej bliskości bieguna magnetycznego południowego, który bynajmniej nie leży na geograficznym biegunie południowym ziemi. Istotnie, według Hanstena, południowy biegun magnetyczny znajduje się prawie w punkcie skrzyżowania się 70° szerokości ze 130 długości; podług zaś obserwacji Duperreza — na punkcie skrzyżowania się 70° 30ʹ szerokości, a 135° długości. Żeby dojść prawdy, należałoby liczne robić spostrzeżenia na buso-