Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiego istota ludzka może mieć pretensję. To też starożytni jego przodkowie, łuską pokryci, których pełno w rzekach wyspy, otaczani są czcią szczególną. Protegowani, pieszczeni, szanowani, żywieni, dostają w ofierze młode dziewczęta do pożarcia. Biada cudzoziemcowi, któryby się poważył podnieść rękę na ten święty ród jaszczurczy.
Ale Nautilus nie miał nic do czynienia z temi potworami. To też patrzyliśmy na wyspę tak długo tylko, dopóki pomocnik kapitana nie zdjął jej położenia. Równie przelotnie oglądaliśmy wysepkę Rotti, do tej samej grupy należącą, i której kobiety uchodzą za piękności bardzo cenione na targowiskach malajskich.
Z tych okolic zwróciliśmy się ku południo-zachodowi, płynąc w stronę oceanu Indyjskiego. Gdzież nas prowadzi ten fantasta, kapitan Nemo? Czy zawróci ku brzegom Azji, czy też posunie się ku Europie? Jedno i drugie nie zdawało się prawdopodobne u człowieka, który uciekał od lądów zamieszkanych. A więc może puści się na południe, okrąży przylądek Dobrej Nadziei, potem przylądek Horn, i rzuci się ku biegunowi południowemu? A może będzie wolał udać się na ocean Spokojny, po którym Nautilus żeglować może łatwo i niezależnie? Przyszłość miała nam to wyjaśnić.
Minąwszy skały Cartier, Hibernji, Seringapatam, Scotta, ostatnie te dowody walki lądu z morzem, byliśmy dnia 14-go stycznia zdala od wszelkiej ziemi. Nautilus zwolnił niezmiernie swoją szybkość, płynąc kapryśnie to głębią wód, to na ich powierzchni.
Kapitan Nemo czynił zajmujące spostrzeżenia podczas tej podróży, co do temperatury rozmaitej morza w różnych jego warstwach. W zwyczajnych warunkach żeglarskich potrzeba narzędzi dosyć skomplikowanych do takich badań, których wyniki są przytem wątpliwe — czy to będą sondy termometryczne, czy przyrządy, zasadzające się na różnicy oporu metali, stawianego prądom elektrycznym. Wyniki, temi przyrządami otrzymywane, nie dadzą się dokładnie sprawdzić. Inaczej było z kapitanem Nemo; on sam zapuszczał się w głębie morza, by badać ich temperaturę — a wprowadzając swój termometr w związek z różnemi pokładami płynnemi, otrzymywał bezpośrednio i nieomylnie wskazówkę ciepłoty szukanej. I czy to napełniając swe zbiorniki, czy też zanurzając się ukośnie po płynnej pochyłości, sięgał Nautilus głębi trzech, czterech, pięciu, dziewięciu i dziesięciu tysięcy metrów — zawsze wynik doświadczeń był ten sam, a mianowicie: że temperatura morza w głębi tysiąca metrów wynosi pod każdą szerokością cztery i pół stopnia.
Mocno mnie zajmowały te badania, a kapitan Nemo brał się do nich z prawdziwym zapałem. Często sobie zadawałem pytanie: jaki on miał w tem cel? Nie zdawało się, by je chciał oddać na korzyść ludzi, bo prędzej czy później wynik jego dochodzeń zginie wraz z nim w nieznanych głębinach morskich. Chyba, że miał zamiar mnie powierzyć wyniki swych doświadczeń! Ale w takim razie należało