Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

fił odmalować te efekty światła, przenikające przezroczyste masy — łagodność w stopniowaniu jego siły słabnącej w warstwach oceanu, poniżej lub powyżej statku położonych!
Wiadomo wszystkim, jaka jest przezroczystość morza, przewyższająca tym przymiotem nawet wodę źródlaną. Materje mineralne i organiczne, zawieszone w falach morskich, zwiększają nawet ich przezroczystość. W pewnych częściach oceanu, około Antyllów, przez głębię stu czterdziestu pięciu metrów wody można dostrzec z zadziwiającą dokładnością piaszczyste łożysko morza, a siła przenikliwości promieni słonecznych zdaje się słabnąć dopiero na głębokości trzystu metrów. Ale w tym żywiole płynnym, otaczającym Nautilusa, blask elektryczny rozlewał się w łonie samychże fal. Możnaby powiedzieć, że to nie była woda oświetlona, ale światło płynne.
Jeśli przyjmiemy hipotezę Ehrenberga, który wierzy w fosforyczne oświetlenie głębin morskich, musimy przyznać, że natura zachowała dla mieszkańców morza najcudowniejszy widok, o którym dopiero mogłem sądzić, patrząc na tysiączne gry tego światła. Z każdej strony statku miałem otwarte okno na te niezbadane dotąd otchłanie. Jasność zewnętrzna odbijała od ciemności salonu, a my Patrzyliśmy przez ten czysty kryształ, niby przez szyby olbrzymiego akwarjum. Nautilus zdawał się stać na miejscu. Powodem tego złudzenia był brak punktów stałych. Czasem jednakże smugi wody, prutej przez ostrogę statku, uciekały przed naszemi oczami z niesłychaną szybkością. Oczarowani, uklękliśmy przed szybami i nie ochłonęliśmy jeszcze ze zdziwienia, kiedy odezwał się Conseil.
— Chciałeś widzieć, przyjacielu Ned, patrzże teraz.
— Ciekawe! ciekawe! — mówił Kanadyjczyk, który, zapominając o gniewie i o projektach ucieczki, poddawał się nieprzepartemu urokowi. — Opłaciło się zdaleka przywędrować, ażeby coś podobnego zobaczyć!
— Ach! — zawołałem — pojmuję życie tego człowieka! Stworzył sobie świat oddzielny, który go darzy niezrównanemi cudami!
— A ryby? — zagadnął Kanadyjczyk. — Nie widzę jakoś ryb.
— I cóż cię one obchodzą, przyjacielu Ned — odrzekł Conseil — kiedy się na nich nie znasz.
— Jakto, ja rybak!? — zawołał Ned Land.
Przedmiot ten dał powód do sporu między dwoma przyjaciółmi, gdyż obaj znali ryby, a każdy po swojemu.
Wiadomo, że ryby tworzą czwartą i ostatnią klasę kręgowych. Słusznie powiedziano o nich, że są to: „kręgowe o podwójnej cyrkulacji, mające krew zimną, oddychające zapomocą skrzeli i przeznaczone do życia w wodzie”. Ryby rozpadają się na dwie serje całkiem różne: na ryby ościste, których kolumna grzbietowa składa się z krę-