Ta strona została uwierzytelniona.
Szumiały smutnie — i gdzieś między szpary
Świérszcz się odzywał. — I pies, stróż rodziny,
U wrót podwórza nieraz się odwoła,
Na psów szczekanie z pobliskiego sioła.
Siedziała Anna, przy niéj ojciec stary
Otwiéra świętych poważne żywoty,
I czyta głośno, a spokojność wiary
Jak deszcz wiosenny krzepi bujną niwę,
Zamienia rozpacz w uczucie tęsknoty,
I łzy zamienia w płacze nieszkodliwe;
Jako płacz dziecka, kiedy rozkwilone,
Ściga za matką, chwyta za kraj szaty.
W tém zaszczekały brytany zbudzone,
I nagle drzwi się otwarły komnaty.