Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 328.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z ohydnem upokorzeniem. Czyżby istotnie nie należał już do siebie? Przekleństwo! Ale czemu raczej nie prowadzić życia uprzedniego? Uczyć się. Pracować. Pracować tak gorliwie, jak gdyby nic się nie stało (a przedewszystkiem zdobyć srebrny medal), odznaczyć się, stać się wybitnym sługą najpotężniejszego z mocarstw. Stać się jednocześnie sługą olbrzymiej masy ludzkości, ze zdolnością do logicznego, uświadomionego rozwoju w bratniem zespoleniu sił i celów, jakiego dotąd świat nie widział... Rosyjskiego narodu!...
Uspokojony, pełen silnego postanowienia wytrwania w swoim wielkim zamiarze, wyciągnął rękę po pióro, gdy przypadkowo spojrzał na łóżko. Zerwał się, wściekły, i poskoczył w tę stronę z wewnętrznym wykrzyknikiem: „To ty, szalony fanatyku, stoisz mi na drodze!“
Zrzucił gwałtownie poduszkę, ściągnął kołdrę i prześcieradło. Nic. Ale odwróciwszy się, ujrzał na chwilę w powietrzu, niby żywy szczegół w obrazie, widmo dwóch rozpływających się we mgle głów — oczy generała T... i tajnego radcy Mikulina, jedne obok drugich, utkwione w nim, różne w charakterze, ale z tym samym nieugiętym i znużonym, a jednak pełnym świadomości wyrazem... sług narodu!
Razumow, wystraszony o siebie, dowlókł się do umywalki, wypił trochę wody i zwilżył czoło.
„To minie, nie zostawi śladu“ pomyślał z otuchą. „Jestem zupełnie zdrów, przytomny“.
Przypuszczenie, że o nim zapomniano, było istną niedorzecznością. Już go tam sobie dobrze zakarbowano. Ale to nic nie znaczyło. Chodziło jedynie o to, żeby się pozbyć tego, wskutek czego nędzne widmo tam stoi... Gdyby tak można wypluć to wszystko na którego z nich — i ponieść skutki.
Wyobraził sobie, że zaczepia czerwononosego studenta i nagle wygraża mu pięścią przed twarzą.