pota“! Jednak nie mógł obronić się myśli, że radca Mikulin był może jedynym człowiekiem na świecie, który potrafiłby zrozumieć jego postępowanie. Być zrozumianym wydało mu się czemś nadzwyczaj kuszącem.
W drodze do domu musiał przystawać kilkakrotnie; siły zdawały się go opuszczać całkowicie; i stał przez parę minut w gwarze ruchliwych ulic, odosobniony jak na pustyni, zanim mógł iść dalej. Wreszcie dowlókł się do domu.
A potem przyszła choroba, coś w rodzaju uporczywej gorączki, która odrazu przeniosła go gdzieś daleko od trosk bieżących, nawet z granic własnego pokoju. Nie tracił przytomności; zdawało mu się tylko, że istnieje drętwo gdzieś bardzo daleko od wszystkiego, co mu się kiedykolwiek zdarzyło. Otrząsał się z tego stanu zwolna, z wrażeniem, że to trwa niesłychanie długo, chociaż istotna liczba dni nie była bardzo znaczną. A gdy wreszcie zaczął powracać do rzeczywistości, wszystko, co go otaczało, zmieniło się w jakiś subtelny, drażniący, wyzywający sposób: martwe sprzęty, ludzkie twarze, gospodyni, usługująca mu wiejska dziewczyna, schody, ulice, powietrze samo. Zdawał sobie sprawę z tych zmienionych warunków z jakąś szczególną surowością. Uczęszczał do uniwersytetu, słuchał wykładów, przechodził schody i korytarze, robił notatki, mijał dziedzińce w jakiemś gniewnem odosobnieniu, z zębami tak zaciśniętemi, że aż go szczęki bolały.
A jednocześnie wiedział, że narwaniec Kostia patrzy na niego zdaleka jak młody wyżeł, że wygłodzony student o czerwonym spuszczonym nosie sumiennie schodzi mu z drogi, jak sobie tego życzył, że jakich dwudziestu innych, których znał dostatecznie, by z nimi mógł rozmawiać, czyni to samo. A wszyscy mieli miny zaciekawione i zatroskane, jak gdyby oczekiwali, że się coś stanie.
Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 324.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.