Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy mógłbym zobaczyć gdzie ten sławetny artykuł?
Musiałem zastanowić się chwilę, nim zrozumiałem o co mu chodzi.
— Tutejsza prasa przedrukowała z niego wyjątki. Można się spotkać z niemi tu i owdzie. Mój egzemplarz angielskiego dziennika wręczyłem pannie Haldin nazajutrz po otrzymaniu i widywałem go z przykrością tygodniami całemi na stoliku, przy fotelu biednej matki. Potem zniknął. Przyniosło mi to wielką ulgę, zapewniam pana.
Razumow przystanął.
— Spodziewam się — ciągnąłem dalej, — że znajdzie pan czas, żeby odwiedzać te panie, i to często.
Popatrzył na mnie tak dziwnie, że mnie to znowu stropiło. Nie mogłem tego zrozumieć w związku z mojem powiedzeniem. Co mu jest? zadałem sobie pytanie. Jaka dziwna myśl przyszła mu do głowy? Jakie widmo tych wszystkich okropności, które się dzieją w jego nieszczęsnym kraju, nawiedziło nagle jego mózg? Jeżeli to jest związane z losem Wiktora Haldina, to niechby lepiej zatrzymał to przy sobie. Byłem tak, mówiąc szczerze, wstrząśnięty, że usiłowałem pokryć to wrażenie, Boże odpuść, uśmiechem i przybraną żartobliwością.
— To chyba nie przyjdzie panu z trudem! — zawołałem.
Odwrócił się ode mnie i oparł o parapet mostu. Poczekałem chwilę, patrząc na jego plecy, i mogę upewnić, że wcale nie miałem ochoty zobaczyć jego twarzy. Widząc, że się nie rusza i nie myśli się ruszyć, odszedłem zwolna w stronę dworca. U końca mostu obejrzałem się. — Nie; nie poruszył się. Stał przechylony za parapet, jak gdyby urzekł go prąd błękitnej wody, płynącej pod arka-