Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 330.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cie się myślą, a umacniajcie, że plony obfite zbiorą wnukowie wasi...
»Dla mnie pora już do Kraju Biegunowego, kędy czeka wóz mój skrzydlaty, gotów nieść mnie przez niebo szerokie do jasnego domu mojego«.
Gdy to powiedział, płacz się wszczął między uczniami; niektórzy, zakrywszy twarze, popadali na kamienie, szlochając; inni chwytali go za ręce, prosząc, aby jeszcze pozostał pomiędzy nimi.
Zwłaszcza kobiety, które niegdyś w moc szernów były popadły, a teraz łaską Zwycięzcy do społeczności ludzkiej napowrót przyjęte, padały do nóg jego i włosami okrywając jego obuwie, błagały z krzykiem, aby ich nie opuszczał, lecz pozostał zawsze na Księżycu.
Zwycięzca słuchał długo płaczu i próśb, nie odpowiadając zgoła, aż wreszcie powstał i wyciągając ręce ponad głowy schylonych, powiedział:
»Tęsknota mnie woła na gwiazdę moją rodzinną, ale może pozostałbym między wami, gdybym wiedział, że wam to korzyść przyniesie.
»Wszalakoż nie jest dobrze, abyście zawsze mieli pasterza ponad sobą, kiedy ja was uczę, że człowiek sam się rządzić powinien i sam o sobie stanowić. Jeśli dziećmi się staniecie przy mnie i poddanymi, jakoż będziecie później dobro czyniącymi panami samych siebie?
»Lepiej jest, abym już poszedł...«
To powiedziawszy, zstępował ze wzgórza, idąc ku miastu, a uczniowie szli za nim, smutni i przygnębieni bardzo.
Był zaś wieczór blizki i słońce miało wnet zajść, wisząc nizko ponad równinami, którędy jest droga w Kraj Biegunowy.
A kiedy z uczniami wstępował Zwycięzca w mury miasta, zabieżeli mu drogę ludzie niektórzy, których on niegdyś był wysłał do Kraju Biegunowego, i wołać poczęli z daleka, iż niemasz już wozu cudownego, który go ongi przyniósł był z Ziemi.