Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nim ten się zakończy, może się jeszcze wiele rzeczy zmienić i wiele rozstrzygnąć...«
Dał listy posłom, którzy się jęli żegnać z nim pospiesznie, mieli bowiem iść jeszcze na zachód słońca, do osad nad morzem w tamtej stronie położonych, i stamtąd dopiero nocą puścić się po lodach na południe.
Po odejściu ich Marek zamknął drzwi od świątyni i chodził samotny wielkimi krokami po hali, dumając. Rozumiał to coraz dokładniej, że to ostatnia pora spróbować na własną rękę innej drogi, niźli ta, którą szedł dotychczas, jeśli się nie chce przyznać do porażki i ustąpić. Przecież — myślał — znalazłoby się wśród ludu dużo takich, którzyby dobro własne zrozumieli i poszli za nim, gdyby nie podstępne Elema knowania. Istotnie Malahuda miał słuszność: trzeba było nie czekać i nie szukać pozoru, lecz powróciwszy zwycięzcą z za morza, kazać natychmiast Elema stracić albo uwięzić przynajmniej, a może wtedy wszystko byłoby poszło inaczej.
Zacisnął zęby i brwi namarszczył.
— Tak, ja albo on! — rzekł głośno do siebie, — niema wyjścia innego!
Żałował teraz prawie, że nie napisał był odrazu do Jereta, aby przyszedł, nie zwłócząc, z garścią zbrojnych, ale pomyślał wreszcie, że i sam sobie da radę tymczasem. Odrzucił włosy, spadające mu na czoło, i z podniesioną głową zwrócił się ku drzwiom świątyni.
Na dziedzińcu huczał gwar wielkiego tłumu. Zwycięzca, zbyt w myślach zatopiony, nie zauważył go zgoła, choć od pewnego czasu mógł go słyszeć dobrze i wewnątrz gmachu, zwłaszcza że wybuchały z niego czasem hałaśliwe i przeciągłe okrzyki. Dopiero otwierając drzwi, z wnętrza na zasuwy żelazne zamknięte, posłyszał Marek wyraźnie te głosy, ale nie zastanawiał się zrazu, skąd pochodzą i co znaczą, rad tylko, że lud jest zgromadzony i nie będzie go potrzebował zwoływać, aby do niego przemówić.