Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 294.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wie mieli powracać z nową partją osadników, przyobiecał im tedy dać listy do Jereta, napominając tylko, aby ich nie stracili. Jakoż zaraz wziął się do pisania.
Wspomniał o trudnościach, z jakiemi ma tutaj do walczenia — i że ręce za każdym ruchem krępują mu ludzie, nowemu porządkowi niechętni, tak że czasem traci już nadzieję, aby bez użycia siły mógł zdziałać co dobrego. A siły dotychczas nie chce używać.
»Liczyłem jeszcze na pomoc i powagę Malahudy, — pisał w końcu, — ale starzec już nie żyje... Zginął w sposób tajemniczy, zdaje się, że z ręku szerna uwięzionego, który umknął dziwnym sposobem. Jestem teraz sam i dwie tylko drogi mam do wyboru... Porzucić wszystko i wracać na Ziemię, albo wezwać ciebie z garstką wiernych moich towarzyszów w bitwach w tamtym kraju prowadzonych i zrobić tutaj porządek, usunąwszy tych wszystkich, którzy przeszkadzają. Waham się jeszcze i nie umiem wybrać. Smutny jestem. Mimo cały żal, jaki miałeś do mnie, a może i masz jeszcze, wierzę ci, bo wiem, że — nie mnie, ale sprawie jesteś całą duszą oddany. I ufam ci, że jeśli dam znak: Przychodź! — przyjdziesz. I staniesz po mojej stronie. Ale nie wiem, czy to mi właśnie uczynić należy...«
Pisał jeszcze dalej w ten sposób, kreśląc w końcu Jeretowi szczegółowy plan nowego porządku, jaki myślał zaprowadzić.
»Jeżeli przypadkowo, — kończył, — będę zmuszony Księżyc opuścić, niczego nie dokonawszy, niech to przynajmniej po mnie zostanie, co nielicznym przyjaciołom moim tutaj rozpowiadam — i co teraz piszę do ciebie. Gdy przyjdzie sposobna pora, przyjdź sam i zgromadź przyjaciel moich pozostałych i pełnij rozpoczęte dzieło. Może naprawdę trzeba, abyście wy sami zrobili wszystko, a nie ja za was, przybysz z gwiazdy dalekiej? Nie wiem w tej chwili nic; dni u was są długie, —