Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pewni trwałego pokoju — i nie krył się z tem, że wedle jego przekonania dalsza wojna z pierwobylcami w górzystym ich kraju jest wręcz niemożliwa... Opowiadał też, jak z ciężką obawą zostawiał załogi w kraju zdobytym, losu ich niepewny, jeśli nie w czasie najbliższym, to na przyszłość, kiedy sąsiedztwo szernów zacznie ciążyć nad nowemi osadami, jak chmura gradowa, każdej chwili grożąca zgubą i zniszczeniem.
Malahuda zadumał się głęboko, słuchając tych opowieści. Kilkakroć przecierał ręką czoło wysokie i pobrużdżone, ale nie przerywał Markowi, dopóki nie skończył mówić. Dopiero po pewnym czasie ciszy, kiedy Marek, zadumany z kolei, patrzył tępym, znużonym wzrokiem na ścielące się cienie po załomach głazów, starzec powstał naraz i rzekł:
— Zrobiłeś, synu, wszystko, co mogłeś zrobić. Teraz ja ci winienem dać pewne wyjaśnienia, abyś mnie lepiej mógł zrozumieć...
Urwał nagle, jak gdyby zmieniając postanowienie i odezwał się krótko:
— Zresztą to obojętne. To ci jeno radzę: wracaj na Ziemię jak najrychlej, jeżeli tylko możesz wrócić.
Marek spojrzał na niego zdumiony.
— Chcę wrócić i powrócę, ale nie rozumiem...
Starzec się uśmiechnął blado.
— Widocznie trzeba jednak, abym mówił wszystko, inaczej możebyś mi nie ufał. Słuchaj-że tedy. Byłem arcykapłanem i wierzyłem razem z całym ludem, razem z ojcami moimi w przyjście obiecanego Zwycięzcy. W dniu, kiedy ty przyszedłeś na Księżyc, ja przestałem wierzyć. Tak się już stało. Sam sobie z tem wszystkiem rady dać nie mogłem, bo to była wiara całego życia mojego, a ja jestem już stary, bardzo stary. Ale wiedziałem, że jeśli ty zechcesz, wiele zdziałać możesz, więcej niż my, i dlatego pozostawiłem ci pole otwarte. Sam zaś cofnąłem się tutaj, aby w samotności i ukryciu rozmyślać nad tem, co jest.