Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 262.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w pierś płonącą pochodnią, która jej przy tym z ręki wypadła i tlała, rozlewając się na posadzce szeroką, czerwonym ogniem nakrytą plamą smoły.
Cień szerna od ściany odchylonego padł na górę i zamajaczył ogromną czarną zmorą pod złotemi literami świętego niegdyś napisu... A z kłębu zwiniętego potwornego ciała błyszczało czworo straszliwych, krwawych oczu... Ihezal uczuła nagle, że siły ją opuszczają. Obejrzała się mimowoli, szukając dłonią oparcia; pachołkowie umknęli w jakimś zabobonnym strachu. Była sama.
Przez jedną chwilę chciała uciekać i ona. Ale uczuła, że nogi jej nie służą, duszność jakaś ją ogarnęła, zaczęły jej ciężyć sztywne, drogocenne szaty. Cichy jęk wyrwał jej się z ust posiniałych i nawpół rozwartych.
Szern dotychczas nie wydał głosu. Zwijając się w męce, miał rogowe wargi zaciśnięte i teraz patrzył tylko w milczeniu straszliwemi oczyma na słaniającą się dziewczynę. I ona wzroku od oczu jego oderwać nie mogła. Nigdy jeszcze wobec nich nie czuła się tak bezsilną, jak teraz, kiedy przyszła właśnie dumnemu potworowi moc swoją i wspaniałość okazać. Szeroko rozwartemi, tępemi źrenicami patrzyła na niego nieruchomie, nie zdolna kroku nawet postąpić. Widziała ranę na piersiach, pochodnią wypaloną, która teraz w czerwonych skaczących płomieniach u stóp jego gasła — i oczy, oczy...
Straszliwy, obłąkany krzyk wydarł jej się z piersi i zamarł w połowie na najwyższym tonie, jak fontanna nagle mrozem ścięta.
A szern zaczął mówić:
— Panami są szernowie, zła ani dobra nie znający, panami są w więzach nawet, w ranach i pokonaniu.
»Służyć im musi każdy twór, który przyszedł na Księżyc, a choćby się wyłamywał z pod władzy ich — upadnie.
»Panami byli od początku, kiedy Ziemia-służebnica nocom