Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 251.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wet rzucić okiem koło siebie albo odpowiedzieć na rzadkie pozdrowienie... W tych godzinach kryła się w mrocznej głębi opuszczonej świątyni albo wyzywając hardo potępiające ją glosy, szła do podziemnego sklepu, aby spędzać długie chwile w towarzystwie Awija.
Sama rzadko mówiła, ale słuchała coraz chętniej dziwnych opowieści szerna, który jej prawił o kraju swoim i o miastach na pustyni martwych, i o żywych miastach wśród gór, które legną pokonane może u stóp Zwycięzcy, ale mu nigdy tajemnic swoich nie rozewrą... Po rozmowach takich wychodziła często na dach świątyni i patrzyła na szerokie morze. Ku Wyspie Cmentarnej, ciemnym zarysem na lśniącej powierzchni się kładącej, ku falom, które szły zdala, ruchliwe i ciągłe, ku widnokręgowi dalekiemu w sinych mgłach, słońcem przepojonych... I wtedy przychodził jej na myśl Zwycięzca. Czasem jak ze światła i mgły przedwczorajszej usnute, dawne wspomnienie, — czasem jak fala dziewczęcej krwi gorącej, co bije nagłem, rozkosznem uderzeniem w usta i w piersi, paląc je silniej niż słońce pod lekkiem odzieniem, że wyrwać się chcą z pod zasłon i ochłodzić w rzeźwem powietrzu lub mdleć pod pocałunkami...
Ale najczęściej myślała o nim z dzikim, namiętnym żalem. Czemu moc jej swoją pokazał i odszedł od niej, jak gdyby nigdy nie był jej widział? Dlaczego ważniejsze były mu walki i dobro ludzi i jego posłannictwo — niż ona, kwiat i perła —? Usta jej wzdymały się krwawem szyderstwem: szła znów z powrotem do jamy potwora, aby słuchać obelg i bluźnierstw, przeciw tamtemu jasnemu miotanych... A czasem ukrywała się w ciemnym zakątku pod alabastrową kolumną i trzęsła się od łkań wewnętrznych, niezdolnych przez oczy łzami wytrysnąć.
Owego dnia wieść o najeździe szernów doszła Ihezal, kiedy rankiem wracała z nad morza. Nie umiałaby powiedzieć nawet, kto ją jej przyniósł i kiedy... Widziała ludzi biegnących, ale nie obchodziło jej to zgoła, dlaczego biegną i o co krzyczą. Zaledwie słyszała dźwięk ich zalęknionych głosów... Minęła tak