Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 241.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z wolna obrócił oczy ku południu, w stronę bieguna.
Lekki, biały, kulisty obłok ponad górami.
Ziemia.
Wyszła już z pierwszej kwadry i zbliżała się zwolna do pełni, górnym rąbkiem swej tarczy widna oczom Zwycięzcy. Cisza była naokół niezmierna, świat cały księżycowy zamarł w blasku słońca, niskim łukiem po niebie biegnącego.
Marek zadumał się. Szeroko rozwartymi oczyma patrzył teraz na Ziemię i myślał, jak ciężka walka go jeszcze czeka, nim będzie mógł po skończonym trudzie powrócić tam — na rodzinną swoją planetę. I myślał także, co ludziom księżycowym po sobie zostawi. Nie dokonał wprawdzie i wie już, że nie dokona podjętego dzieła: szernów wytępić do imienia na Księżycu niepodobna, — ale ogniem i mieczem przeszedł całą wrogów krainę i nauczył tych strasznych pierwobylców bać się człowieka i jego broni, a zastęp zbrojnych jego towarzyszów, choć zdziesiątkowany, umie teraz stawić czoło szernom w otwartym boju i zwyciężać ich, jeśliby się kiedyś jeszcze pokusili o zawojowanie ludzkich dziedzin...
Pocieszał się temi myślami i tem jeszcze, że kiedy powróci szczęśliwie do ludzkich osad, przed odlotem na Ziemię uporządkuje tam stosunki, nada prawa wydziedziczonym i uciśnionym, mocnych nauczy sprawiedliwości i miłosierdzia...
Byle wracać! byle wracać co prędzej!
Zerwał się i zaczął budzić uśpionych żołnierzy. Wstawali niechętnie, ociągając się, nawpół jeszcze nieprzytomni i ciężkim snem pijani. Marek jednak nie dopuścił już żadnej odwłoki. Ledwo byli na nogach, kazał im schodzić w dół, ku równinom, ku morzu.
Południe zastało ich już u stóp gór pierściennych; przed nocą spodziewali się być na równym kraju padolnym.
Jakoż rzeczywiście raźno posuwano się naprzód. Odwrotu ich szernowie prawie nie niepokoili, nie można było bowiem brać pod uwagę drobnych utarczek zwycięskich z przypadkowo